Duchy towarzyszą nam przez całe życie, nawet gdy wątpimy w ich istnienie. Coś się dzieje z duchem czasu, robimy różne rzeczy z duszą na ramieniu, oglądamy mecz i widzimy, że piłkarzom brakuje ducha rywalizacji, nasz szef w pracy wymaga, abyśmy tchnęli nowego ducha w swe obowiązki, a w zabytkach, które zwiedzamy, wieje duch historii.
Tak więc duchów nigdzie nie ma, ale jednocześnie są wszędzie. Nie tylko w starych zamkach i filmach grozy, lecz także w nowoczesnych korporacjach, w których tętni duch wyrobienia normy.
Rodzice przestrzegali wielu z nas, gdy byliśmy mali, że w życiu nie należy bać się duchów, tylko złych ludzi. I to jest stara prawda, którą warto mieć nie tylko z tyłu głowy, lecz także w duszy i w sercu.
A z drugiej strony warto się zastanowić, dlaczego duchy miałyby być złe, straszne i niepokoić ludzi? Może jest tak, że duchy są wesołe i przyjazne, tylko ludzie zawsze mają obawy, gdy dzieje się coś, co im się nie mieści w głowie.
Aby zadbać o pogodę ducha, namawiam Państwa na fantastyczny spektakl w Teatrze Polonia w Warszawie, w którym możemy zobaczyć przedstawienie o duchach właśnie. Dramat Danny Robinsa łączy w sobie wszystkie cechy dobrej komedii z dramatem, który skłania do życiowych i niebanalnych refleksji. Zasiadając na widowni, możemy oczekiwać intrygującej zagadki, konfliktu osobowości, kilku świetnych żartów, lekko upiornej atmosfery, zaskakującego zwrotu akcji i puenty, która wbija w fotel. Akcja toczy się sprawnie, a aktorstwo jest na najwyższym poziomie. Bez mizdrzenia się do widowni i tanich grepsów, co jest bolączką wielu przedstawień komediowych.
Świetna propozycja dla wszystkich znudzonych nadmiarem głupkowatych fars na deskach polskich teatrów. Jeżeli szukają Państwo inteligentnej rozrywki, to „Historia o duchach” w teatrze Krystyny Jandy jest idealnym wyborem na spędzenie wieczoru, który na pewno nie będzie stracony.
Jeśli do teatru mamy daleko, to warto nawet wsiąść w pociąg i pojechać do Warszawy, by choć na chwilę oderwać się od złych duchów codzienności, takich jak powszechne ogłupienie, upadek klasy politycznej czy Donald Trump.