„– Jeszcze dziesięć lat temu zgłaszały się do nas praktycznie same panie. W ostatnich latach ta tendencja zupełnie się odwróciła. Obecnie realizujemy znacznie więcej zleceń od panów (…) – mówi Bartłomiej Domagała, właściciel agencji detektywistycznej i biura ochrony (…).
Jak wyglądają współczesne testy wierności?
– Najczęściej intencje kobiety sprawdza nie tester, za testerka, a więc również kobieta. Panie nawiązują znajomość na przykład u kosmetyczki. Ta relacja z biegiem czasu zaczyna być bliższa. Panie się zaprzyjaźniają. Spotykają się na mieście, piją kawę. Nasza agentka stopniowo zdobywa zaufanie figurantki, by we właściwym czasie wydobyć z niej informacje, na których zależy zleceniodawcy. Dowiaduje się więc, co ta kobieta naprawdę myśli o mężu, partnerze, jak go postrzega, czy ma wobec niego poważne zamiary (…).
Czy w przypadku mężczyzn proces wygląda tak samo?
– Wszystko oczywiście zależy od cech osobowości danego figuranta, od zarysu jego osobowości. Ale proces w przypadku mężczyzn jest bardzo podobny. Obserwujemy figuranta, tworzymy jego model dnia i we właściwym czasie wkładamy do jego otoczenia osobę, z którą – jak facet z facetem – może nawiązać silną relację, przyjaźń. Jeżeli pan jest osobą otwartą, lubi nawiązywać znajomości, to oczywiście jest nam łatwiej. Zdecydowanie trudniej jest z osobami zamkniętymi (…).
Ile zazwyczaj trwa taki test?
– Najdłuższe zlecenie, jakie prowadziliśmy, trwało pół roku. Wszystko jednak zależy od tego, jaki mamy cel. Często zanim dojdzie do nawiązania relacji naszego agenta z figurantem, wrzucamy go w pewne miejsca, by panowie mogli najpierw poznać się z widzenia. Posłużę się tu przykładem siłowni. Bywa tak, że przed rozpoczęciem właściwych działań agent miesiącami przychodzi na zajęcia fitness do klubu, w którym często przebywa figurant. To uwiarygadnia tworzoną przez niego postać.
Zdarza się, że test wierności zleca osoba trzecia, ktoś spoza związku?
– Oczywiście. Bywa, że rolę zleceniodawców przejmują osoby z kręgu najbliższego otoczenia pary, najczęściej ktoś z rodziny. Nagminnie zdarza się, że są to rodzice jednej lub drugiej strony, którzy chcą potwierdzić bądź wykluczyć swoje teorie (…)”.