Nowacka nie zgadza się na wykreślenie „ludobójstwa” w kontekście zbrodni w Wołyniu

Barbara Nowacka zareagowała na zmiany w sposobie nazywania rzezi wołyńskiej proponowanym przez MEN.

Fot. Wikimedia

Nazywanie rzezi wołyńskiej po imieniu

O kontrowersjach związanych ze zmianą programu nauczania pisaliśmy TUTAJ. Chodziło wówczas o fakt, iż Ministerstwo Edukacji planowało zmiany sformułowania dotyczącego wydarzeń na Wołyniu. Wykreślony miał zostać termin „ludobójstwo ludności polskiej”, a zamiast niego w nowej wersji programowej miałoby się pojawić określenie „konflikt polsko-ukraiński”. Termin ten nie jawiłby się wówczas jako dokładne odzwierciedlenie tychże wydarzeń, co mogłoby doprowadzić do naginania rzeczywistej historii w tamtym okresie.

Minister edukacji Barbara Nowacka, używając mediów społecznościowych, wyraziła jednak swoje stanowisko w sprawie kontrowersji, które pojawiły się w trakcie prekonsultacji dotyczących zmian w podstawach programowych szkół. Zadeklarowała, że nie będzie podpisywać dokumentu, który nie nazwie zdarzeń związanych z rzezią wołyńską właściwymi terminami, w tym jako ludobójstwo.

Propozycja MEN wywołała niemałą burzę zarówno wśród zwykłych obywateli jak i historyków. Jak stwierdził administrator portalu historia.org.pl:

Jak my nie uszanujemy naszej historii, to nie wiem kto ją uszanuje. Propozycja WYKREŚLENIA w podstawie programowej z historii zwrotu „w tym ludobójstwa ludności polskiej” w kontekście zbrodni wołyńskiej to nie jest moim zdaniem dobry kierunek. Liczę, że po to są organizowane konsultacje, by taką kwestię po prostu poprawić.

Współautor tłumaczy

W środę portal Onet skontaktował się z Aleksandrem Pawlickim, który został przedstawiony w uzasadnieniu propozycji podstawy programowej dla historii jako „Koordynator Zespołu” oraz jako wykładowca Szkoły Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Uniwersytetu Warszawskiego.

Na początku rozmowy Pawlicki podkreślił, że omawiana propozycja stanowi swoisty szkic roboczy, a praca ekspertów, a nie właściwy projekt rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej. Z tego powodu aktualnie przeprowadzane prekonsultacje mają na celu umożliwienie późniejszego bardziej sprawnego procedowania nad projektem rozporządzenia.

Pawlicki dodaje, że poprzez te prekonsultacje poszerzana jest baza ekspertów, gdyż teraz inni historycy oraz zainteresowani mogą również wziąć udział w dyskusji. Zachęca również do zapoznania się nie tylko z samą propozycją podstawy programowej przygotowaną przez ekspertów, ale także z uzasadnieniem, które zawiera wskazówki, jakimi kierowali się ci eksperci.

Jak próbował wytłumaczyć:

Przede wszystkim bardzo zależy nam na tym, żeby ustawić jasną granicę pomiędzy podstawą programową a programem nauczania. Ta pierwsza jest dokumentem, wskazującym możliwie ogólnie pewne zakresy materiału i umiejętności, które nauczyciele i nauczycielki powinni ćwiczyć z uczniami. Na podstawie programowej budowane są wymagania egzaminacyjne, ale każdy nauczyciel i każda nauczycielka, znając swoją klasę, ustala własny program nauczania. To nauczyciel musi zdecydować, co i jak dokładnie będzie wprowadzał, a podstawa programowa wskazuje tylko pewien obszar, który powinien stać się przedmiotem zainteresowania nauczyciela i jego klasy.

Czystka etniczna czy ludobójstwo?

Nie mniej, rodzi się pytanie, dlaczego w ogóle ktoś wpadł na pomysł takiej zmiany. Niektórzy komentatorzy spekulują, że w głównej mierze chodzi o fakt przebywania w naszym kraju bardzo dużej liczby Ukraińców. Część z nich to dzieci w wieku szkolnym, należące zazwyczaj do mieszanych klas polsko-ukraińskich.

Pawlicki poruszył tę kwestię, jednak powiedział także, że w kwestii Wołynia głosy ekspertów nie są jednomyślne, a omawianie niektórych wydarzeń powinno pozostać do osądu nauczyciela, a także zależeć od regionu.

W historiografii toczy się dyskusja dotycząca tego, czy na Wołyniu doszło do czystki etnicznej, do ludobójstwa, czy na przykład do czystki etnicznej o cechach ludobójstwa. To bardzo subtelne rozróżnienia – mówił Pawlicki.

2024-02-15

Sebastian Jadowski-Szreder