Na YouTubie można obejrzeć film autorstwa Patrushevs, który pokazuje, jak w odległych rejonach Rosji, wśród hodowców reniferów, wygląda aranżowane małżeństwo. Dziewczyna jest wieziona do przyszłego męża saniami zaprzężonymi w renifery, które stanowią jej posag. Gdy przybywa do nowego domu – owalnej tradycyjnej jurty, zwanej chum – w ciszy spożywa posiłek razem ze swoją nową rodziną. Ma na sobie ceremonialną suknię i ozdobne nakrycie głowy. Na ślub przybywają też inni młodzi nomadzi, który mają nadzieję na spotkanie swoich przyszłych małżonków. Chłopcy popisują się siłą i sprawnością, biorąc udział w różnych zawodach, takich jak przeciąganie liny, rzucanie arkanem i zapasy.
Przygotowanie do nocy poślubnej
Po weselu teściowa kąpie synową w małej wannie i przygotowuje ją do nocy poślubnej. Rodziny nomadów śpią razem w jednej jurcie, w której nie ma ścian ani minimum prywatności. Jedno pomieszczenie spełnia różne funkcje – sypialni, kuchni, salonu i łazienki. Wszyscy, od dzieci po dziadków, śpią na skórach reniferów, a jako kołder używają swoich okryć wierzchnich.
Młoda żona musi udowodnić rodzinie męża, że da sobie radę w surowych warunkach, więc pomaga we wszystkich pracach, jakie trzeba wykonywać – musi między innymi doglądać ognia i topić śnieg, żeby mieli wodę.
Nowożeńcy latami będą mieszkali z rodziną mężczyzny, bo kupno i urządzenie nowej jurty jest zbyt kosztowne. Starsza kobieta opowiada, że relacje międzyludzkie są w Arktyce tak samo skomplikowane jak na Zachodzie. Tam też dochodzi do zdrad i rozwodów. Tylko ze względu na małą przestrzeń, jaką rodzina ma do dyspozycji, pary walczą ze sobą po cichu, tak że reszta rodziny może w ogóle nie zauważyć konfliktu. Żona nie poda mężowi obiadu, a on nie będzie jej rozpieszczał.
W Mongolii zanika tradycyjny styl życia wędrownych hodowców reniferów. 70-letni Uvugdorj Delger mówi do dzieci po mongolsku, bo – jak tłumaczy – językiem ludu Dukha (mniejszości etnicznej Tsaatan) posługują się już tylko starcy. Dlatego należąca do Dukha Ulziisaikhan Sodov postanowiła założyć muzeum poświęcone kulturze, z której się wywodzi. Jest tu biblioteka, a zbiory stanowią przedmioty zachowane po starszych członkach rodziny oraz podarowane przez innych przedstawicieli jej ludu – poroża, rękodzieło, narzędzia skórzane, miski brzozowe i drewniane. Założycielka muzeum organizuje też lekcje tradycyjnego języka.
Upadek socjalizmu i zmiany na gorsze
Ulziisaikhan i starsi ludu Dukha uważają, że to przez upadek socjalizmu na początku lat 90. ich sytuacja drastycznie się pogorszyła. Wcześniej pracowali za stałą pensję w państwowych gospodarstwach rolnych i w rybołówstwie, a wszystkie renifery należały do państwa. Po upadku komunizmu wielu ludzi było zmuszonych wrócić do tajgi i polować. Niektórzy musieli zabijać własne renifery na pożywienie i żeby sprzedać poroża. Wiele zwierząt padło z powodu chorób. Uvugdorj opowiada, że było bardzo ciężko. Całe dnie spędzał na szukaniu poroży, które mógłby wymienić na miskę mąki.
To ostatni hodowcy reniferów w Mongolii. Wielu z nich żyje daleko w tajdze, gdzie zimą temperatura spada poniżej -50 stopni. Latem czasami docierają do nich turyści – ale tylko najbardziej wytrwali, bo do ich siedzib da się dojechać jedynie konno. Jeżdżą na reniferach, śpią w tradycyjnych namiotach i kupują pamiątki wykonane z poroża reniferów.
Na tradycyjnym terytorium Dukha wprowadzane są także ograniczenia związane z ochroną środowiska naturalnego, więc ludzie coraz częściej opuszczają tajgę i przenoszą się do miast. Mówią, że nie mają do dyspozycji wystarczająco dużych terenów, by zgodnie z tradycją co dwa tygodnie prowadzić renifery na nowe pastwisko.