Przejaw romantyzmu czy też stalking?
O sytuacji tej informowano już w radiu jak i na instagramowych story gwiazd, a sam inicjator całego zamieszania czeka teraz na stacjach, by znaleźć swoją „ukochaną”. Dla wielu to słodki scenariusz jak z filmów romantycznych, ale równie wiele osób podkreśla że sytuacja jest przerażająca i ma znamiona stalkingu.
Można by rzec, że takich historii przydarzyła się już mnóstwo. Nierzadko przecież widywaliśmy takie plakaty w sieci lub na mieście. Tutaj było podobnie – zaczęło się od ogłoszenia na latarni, które pojawiło się kilka dni temu w jednej z podwarszawskich wiosek. Mężczyzna najpierw opisał miejsce i okoliczności spotkania.
„Wsiadłem na PKP Gocławek, usiadłem na czwórce, dosiadłaś się do mnie za PKP Wschodnią, na moście robiłaś fotkę centrum Warszawy i uśmiechaliśmy się do siebie” – czytamy w ogłoszeniu pewnego Adama. W ogłoszeniu napisał też, jak wyglądali, a całość kończy się lirycznym wzruszeniem. „Na twój widok straciłem głos i dopiero kiedy zniknęłaś mi z oczu, zdałem sobie sprawę, co tracę, i pobiegłem cię odszukać, niestety, na próżno. Wierzę, że cię odnajdę. Od tygodnia jeżdżę pociągiem tej trasy z nadzieją w sercu, że jeszcze raz cię ujrzę. Kurczowo się tego trzymam” – zapewnił.
Mężczyzna codziennie szuka jej na stacji. Wydaje się to bajkową historią i wielu internautów kibicuje, aby tych dwoje wreszcie się spotkało, ale…
To się wymknęło spod kontroli
Ogłoszenie stało się viralem. Nie tylko zwykli ludzie, np. na Facebooku, ale też sławne osoby, jak np. Zbigniew Hołdys, Małgorzata Kożuchowska czy Ania Starmach przekazują ogłoszenia dalej. Podobnie prawie wszystkie strony internetowe i duże radia, jak np. Eska i RMF FM. Jest też o tym na Kwejku i Demotywatorach. Coś jednak wydaje się tutaj dość zastanawiające.
Zadziwiająca jest sama treść plakatu. Jego autor pisze, że zdał sobie sprawę, „co traci” i o „nadziei w sercu”, jakby mówił o rozstaniu z żoną po 10 latach. A tymczasem była to losowa dziewczyna z pociągu, z którą nawet nie rozmawiał i nic o niej nie zna. Ktoś powie, że miłość nie wybiera. Jednak niepokoi w tym wszystkim, że teraz mężczyzna jeździ codziennie tymi pociągami, a także ciągle wrzuca zdjęcia i filmiki, na których widać, że stale szuka wspomnianej dziewczyny na peronie. To jest właśnie to, co różni tę historię od innych.
Trwa to już od jakiegoś czasu (plakat jest w sieci od tygodnia, lecz mężczyzna zaręcza, że swych poszukiwań podjął się wcześniej) i nic. Niektórzy mogą to uważać za słodką desperację i obsesję, ale też zachęcają go do tego wszyscy, którzy przesyłają dalej plakat i mu dopingują. Mało kto pomyślał,ł że może dziewczyna widziała wspomniany plakat, ale nie chce się zgłosić. Może on jej się nie spodobał, może ją przeraziła ta akcja i teraz omija tę trasę, a może boi się mediów, które by o tym napisały.
Może w końcu dziewczyna się znajdzie, zakochają się i będą razem na zawsze. Wszyscy marzą o takim zakończeniu. Jednak rzeczywistość to nie bajka i powinniśmy uszanować czyjąś prywatność.