– Jak smakuje miłość?
– Jak ambrozja, czyli napój bogów. Po jego wypiciu unosisz się kilkanaście centymetrów nad ziemią. Czujesz jedność z drugą, ukochaną osobą. Fruwasz trochę w obłokach. Nie zawsze myślisz racjonalnie. Działasz nieco w takim miłym amoku i marzysz, aby to nie skończyło się nigdy. Ktoś, kto tego nie doświadczył choć przez chwilę, ma bardzo smutne życie. Od Szekspira po Beatlesów wszyscy głosili, że miłość jest najważniejsza i smakuje bosko.
– Czy tak głębokie uczucie u dojrzałego mężczyzny przejawia się jakoś inaczej niż u młodzieńca?
– Cha, cha! W dzisiejszych czasach wszystkie bariery wiekowe dawno zostały przesunięte. Niedawno miałem występy na największym zlocie motocyklowym nad polskim morzem Bike Week Łeba i tam w konkursie na najstarszego motocyklistę w finale spotkało się dwóch panów w wieku 82 lat. Obaj przyjechali na zlot kilkaset kilometrów na motocyklach. Jeden był z nowo poznaną partnerką, drugi szukał dziewczyny na zlocie. Wygrał ten, który szukał dziewczyny, bo był starszy o trzy miesiące. Ponad sto lat temu średnia długość życia mężczyzny wynosiła… czterdzieści lat. A dziś czterdziestolatek to dojrzały młodzieniec. Johnny Depp ma 60 lat, a ciągle podoba się kobietom na całym świecie. W dawnych czasach facet po pięćdziesiątce był już stracony. Był takim dziadkiem w kapciach, który spędza życie, oglądając programy wędkarskie przed telewizorem, albo buduje zamki krzyżackie z zapałek w swoim warsztacie. A dziś Mick Jagger, który niedawno skończył osiemdziesiąt lat, wywija przez kilka godzin na scenie. Te zmiany dotyczą też kobiet. Wielka aktorka o światowej sławie Sophia Loren złamała ostatecznie wszelkie bariery wiekowe, gdy mając siedemdziesiąt lat, zapozowała nago. Wracając więc do twojego pytania, przeżywam swoją miłość jak osiemnastolatek z wieloletnim doświadczeniem.
Krzysztof Skiba ma 59 lat!
Wokalista Big Cyc specjalizuje się w łączeniu punk rocka z satyrą na naszą codzienność i rzeczywistość, także polityczną. Ich największe hity to "Facet to świnia", "Dres", "Rudy się żeni", "Makumba", "Berlin Zachodni", czy "Świat według Kiepskich". pic.twitter.com/lWOHKGB7Rk— Kto znany ma dzisiaj urodziny? (@ZnanyMaUrodziny) July 7, 2023
– Przez całe swoje dorosłe życie pracujesz w show-biznesie. Występujesz z zespołem Big Cyc, miałeś własne programy, dziś prezentujesz jeszcze stand-up, zawsze wokół ciebie było sporo pięknych i młodych kobiet. Co się stało, że Karolina tak cię oczarowała? Czym? Wszak znaliście się już trochę, zanim na dobre rozpoczął się wasz związek?
– Jest w niej jakaś wewnętrzna magia. To absolutny skarb, który się trafia jeden na wiele milionów. Karolina ma w sobie ten brylant kobiecy, który powoduje, że faceci głupieją. W ogrodzie świata kwitnie wiele kwiatów, ale ten miał największą moc. Ponadto zaczarowała mnie nie tylko swoją urodą, ale przede wszystkim osobowością i dobrym sercem. Wszyscy, którzy mają to szczęście znać ją bliżej, wiedzą, że to niezwykle dobra osoba, która kocha zwierzaki. Gdzieś w mądrej książce napisano, że jeśli ktoś kocha zwierzęta, musi być dobrym człowiekiem. Karolina jest niezwykle inteligentna, zna obce języki i okazało się, że mimo różnicy wieku nadajemy na tych samych falach.
– Obserwując cię w ostatnim okresie, mam wrażenie, że ty nie chodzisz, nie jeździsz, tylko unosisz się nad ziemią. Latasz w szczęściu. Widać i czuć u ciebie to uskrzydlenie, tę moc silnego uczucia. To absolutnie pomaga czy też są chwile, że ogranicza, przeszkadza?
– Mnie zdecydowanie ta sytuacja unosi w górę. Wiele osób dostrzegło, że na scenie wprost promienieję od jakiegoś czasu, że bije ode mnie coś na kształt chmury miłości. Taki stan powoduje, że chce ci się pracować, że masz nowe pomysły, a twoje wewnętrzne akumulatory są załadowane energią niczym silniki rakietowe.
– Czy miłość w życiu rockandrollowca, showmana jest swego rodzaju inspiracją, daje wenę? Jesteś człowiekiem bardzo zajętym zawodowo, a tu jeszcze związek, obowiązki…
– Było trochę dodatkowych zajęć przy okazji przeprowadzki do nowego domu oraz w związku z organizacją wesela, ale to absolutnie nie kolidowało z moimi występami. Zagrałem nawet więcej swoich programów komediowych i koncertów z Big Cycem niż w latach poprzednich. Po drodze wygrałem jeszcze kilka procesów z TVP, a teraz kończę kolejną książkę z moimi opowiadaniami.
– Wasz związek wywołuje skrajne emocje, dużo o was się pisze w mediach plotkarskich.
– To zabawne, że niektórych tak bardzo interesuje fakt, że Karolina złamała sobie paznokieć, sprzątając mieszkanie, albo jak ubrał się Skiba, idąc z wybranką do restauracji sushi. Skala manipulacji, kłamstw i przeinaczeń na nasz temat jest doprawdy zadziwiająca. Nigdy nie przypuszczałem, że nasz związek stanie się powodem aż tak wielkiego zainteresowania mediów, które tropią pryszcze czy wpadki modowe gwiazd. Zawsze myślałem, że dotyczy to aktorów grających w tasiemcowych serialach. Tymczasem okazało się, że nasza para klika się w internecie lepiej niż problemy emocjonalne Shakiry. Wiele z tych mediów nastawione jest na pisanie całkowitych bzdur. Podam przykład jednej z ostatnich manipulacji. Portal Wirtualna Polska wielkim tytułem ogłosił, że podczas ślubu nie chcemy kwiatów, tylko pieniądze. Zrobili z nas ostatnich skąpców i dusigroszy, gdy tymczasem myśmy w zaproszeniach napisali gościom, aby zamiast kwiatów przynieśli karmę dla zwierząt, gdyż opiekujemy się łódzkim schroniskiem. Ponieważ nie wszystkim chce się dźwigać na wesele worki z karmą, więc była wystawiona skarbonka. O tym, że to kasa na pomoc schronisku, czytelnicy mogli się dowiedzieć, czytając dopiero cały tekst w WP. Niestety, dziś wielu ludzi czyta jedynie tytuły artykułów i w świat poszedł sygnał o forsie zamiast kwiatów.
– Gdzie zorganizowaliście ślub i wesele?
– Wszystko odbyło się w Łodzi w jednym z hoteli, który ma spory teren zielony na zamkniętej przestrzeni. Zależało nam, aby nasi goście czuli się komfortowo i nie byli narażeni na zdjęcia paparazzich. Nad bezpieczeństwem gości i swobodą zabawy czuwała dyskretnie specjalnie wynajęta ochrona. Ślub odbył się w plenerze przy specjalnie zbudowanej scenografii, a udzieliła go nam pani prezydent Hanna Zdanowska, która twierdzi, że jestem jej „ulubionym artystą”. Impreza miała huczny i wesoły przebieg, gdyż obok rodziny obecnych było także kilku przyjaciół ze sceny.
– Weselne menu było jak na polskie warunki szokujące, bo wegetariańskie. Polskie wesele bez kotleta to jednak dla wielu coś dziwnego…
– Ależ właśnie za taką bezkompromisową postawę zebraliśmy liczne brawa i pochwały. Jedna trzecia naszych gości nie je mięsa, a pozostali byli wyluzowani i nie mają polskiej obsesji na punkcie tłustej kiełbasy, więc dla nikogo nie było to czymś dziwnym. Mięsożercy mieli spory wybór dań, które smakują jak mięso, ale mięsem nie są. Wszystkie badania poważnych instytutów medycznych alarmują, że w diecie współczesnych Europejczyków jest za dużo mięsa. Mięso spożywane codziennie zapycha żyły, niszczy planetę masowymi hodowlami i przyczynia się do cierpienia zwierząt. Zdaniem lekarzy ograniczanie spożycia mięsa jest bardzo prozdrowotne. Karolina jest wegetarianką od ośmiu lat, a ja znacznie ograniczyłem jadanie mięsa. Od roku praktycznie nie kupuję już sobie żadnych szynek, kabanosów czy mojej ulubionej kiełbasy krakowskiej. Na trasach zdarza mi się jeszcze zjeść coś mięsnego, ale myślę, że z czasem przejdę całkowicie na wegetarianizm, bo chcę żyć długo i zdrowo.
– Dzięki Karolinie, która ma dwa sympatyczne psiaki, pokochałeś zwierzęta. Chętnie pomagacie łódzkiemu schronisku. Z psem Benkiem byłeś nawet w jednym z programów w TVN.
– Nasze psy to członkowie rodziny. Benek jest gwiazdą mediów. Ma charakterystyczny „psi” uśmiech, który rozbroi serce każdemu. Lubi być głaskany i przytulany. Z kolei Leoś nie jest taki szczodry w uczuciach. Na jego przychylność trzeba sobie zasłużyć. Leoś pełni rolę obrońcy, a Benek domowej przytulanki. Obaj są jak bracia. To psy z przeszłością, uratowane przez Karolinę. Dawno temu w wyniku interwencji zabrane były złym panom i tak trafiły do schroniska, skąd adoptowała je Karolina. To nasze psy domowe, ale mamy też psiaki, które są trochę nasze, czyli podopiecznych łódzkiego schroniska. Zawsze staramy się im pomóc. Szczególnie jeden jest przedmiotem naszej troski, bo nazywa się… Skiba.
– W związku ze zmianami życiowymi i ślubem trochę schudłeś. To efekt diety czy nerwów…?
– Po prostu wziąłem się do siebie. Ponad dwa lata temu w czasie pandemii udało mi się schudnąć aż trzydzieści kilo. Czasem w necie krążą jeszcze zdjęcia wychudzonego Skiby. Niestety, wróciły koncerty, a wraz z nimi niezdrowe jedzenie po nocy na trasach, i po roku waga ponownie wróciła. Teraz miałem motywację, aby wbić się w ślubny garnitur. Efekt nie jest tak oszałamiający, bo udało mi się zrzucić zaledwie około dziesięciu kilo. Ale nie powiedziałem jeszcze ostatniej kwestii w tej sprawie i będę walczył z pokusami jedzenia słodkich i tłustych potraw.
– Wasz ślub to zwieńczenie fascynacji, miłości, chęci bycia razem. Teraz przed wami codzienność, zwykłe, według niektórych szare życie. Nie obawiacie się tego trochę, że po tym uskrzydleniu, wielkiej fascynacji zejdziecie na ziemię, czary trochę miną, dopadnie was proza życia?
– Nasze życie nigdy nie jest szare, bo ciągle są występy i wspólne wyjazdy. Byliśmy razem na wakacyjnych wypadach w romantycznej Kapadocji, na słonecznej Lanzarote i w wielu fantastycznych miejscach w Polsce, a także na moich kolorowych występach w Holandii, Anglii i USA. Mam nadzieję, że ten pozytywny amok nigdy nie minie. Miłość powoduje, że nawet obieranie ziemniaków jest czymś fascynującym, o ile ma te ziemniaki jeść ukochana osoba. Mieszkamy w nowym domu w Łodzi i powoli kończymy urządzanie naszego gniazdka. Jeszcze kilka drobnych zmian i będzie jak w pałacu z bajki. Proza życia, mam nadzieję, że dopadnie mnie dopiero za trzydzieści lat, gdy będę miał kłopot z dojściem do kibla.