R E K L A M A
R E K L A M A

Fajbusiewicz wraca do spraw sprzed lat. Przyjechał po śmierć?

W lutym 2008 roku doszło do tajemniczego i tragicznego zdarzenia. 53-letni Krzysztof C., od lat mieszkający w Niemczech i utrzymujący się z zasiłków socjalnych, przybył do Polski, żeby odwiedzić ojca w Wałczu. Po tygodniowym pobycie niespodziewanie zniknął. Jego szczątki odnaleziono później w okolicach Poznania. 

Rys. Gemini

Koniec lutego 2008 roku, Mosina koło Poznania, komisariat miejscowej policji. Do dyżurnego przychodzi młoda kobieta z psem i sporym zawiniątkiem, z którego wystają spalone kości. Jedną z kości kładzie przed oniemiałym policjantem. Tak dwa lata po tej zbrodni zaczynałem w programie „997” inscenizację filmową poświęconą tej sprawie. Poniżej cytuję dialog z telewizyjnego „997”:

Policjant: – Co pani, zwariowała?! Co mi pani tu kładzie jakieś brudne kości, co to, akademia medyczna?!

Kobieta: – Proszę pana, te kości znalazł mój pies w lesie, tu, w Mosinie, i jest to poważna sprawa.

Policjant: – Toż to jeleń albo sarna i zaraz wielkie halo.

Kobieta: – Muszę pana zdziwić, ale jestem lekarzem i na 100 proc. mówię panu, że są to ludzkie kości. I na dodatek nie wyglądają na nazbyt stare – macie robotę.

Słowa lekarki okazały się prorocze. Policja w Wielkopolsce prowadziła jedną z najtrudniejszych od lat spraw.

Co prawda w lesie znaleziono w wygaszonym ognisku pozostałe fragmenty szkieletu ludzkiego, ale przez wiele tygodni nie można było ustalić, kim jest ofiara. Bardzo zniszczona czaszka nie pozwalała na tzw. superprojekcję, czyli odtworzenie wyglądu głowy. Żmudne badania (m.in. DNA) zakończyły się jednak sukcesem. Ustalono bowiem, że bez wątpienia jest to szkielet mężczyzny w wieku 40 – 55 lat, zamordowanego bądź zmarłego nie później niż 5 lat wcześniej. Szybko wytypowano w policyjnych zasobach danych zgłoszenia zaginionych mężczyzn w tym wieku. Grupa zawęziła się mniej więcej do 100 osób. Wśród nich był 53-letni Krzysztof C., którego zaginięcie zgłoszono niespełna miesiąc wcześniej. Pobrano próbkę do badań DNA od ojca mieszkającego w Wałczu. Po kilku dniach wiadomo było, że znaleziony w Mosinie szkielet należał do Krzysztofa C. od lat mieszkającego w Niemczech.

14 stycznia 2008 roku, ponad miesiąc przed śmiercią, Krzysztof C. przyjechał do Polski, odwiedził ojca w Wałczu i po tygodniu wyjechał pekaesem do Poznania. Tego dnia widziano go w barze na dworcu PKP. Miesiąc później jego szkielet znaleziono w Mosinie. Jak tam trafił, kto w tak bestialski sposób podzielił ciało na kawałki? Na te pytania do dziś nie ma odpowiedzi. Ślad urywa się w Poznaniu, lecz kilka dni po zaginięciu ojciec otrzymał pocztówkę z informacją o torbie pozostawionej na dyżurce PKS. Nie była ona napisana przez Krzysztofa, a torby nigdy nie odnaleziono.

Kto więc napisał wiadomość? Skąd znał adres ojca? I po co zadał sobie trud wysłania tej korespondencji? Zaginęły też pejzaże namalowane przez kogoś z rodziny, które Krzysztof C. miał ze sobą, oraz jego czarny plecak, żółta torba, niemiecki paszport i bursztynowy krzyżyk. Miał przy sobie 200 zł, więc motyw rabunkowy wydaje się mało prawdopodobny. To, kto napisał pocztówkę, skąd znał adres ojca i dlaczego zadał sobie trud jej wysłania, wciąż pozostaje zagadką.

Policja ustaliła, że 20 stycznia 2008 roku Krzysztof C. miał pojechać autobusem do Poznania, następnie do Zielonej Góry, a potem do Niemiec. W Zielonej Górze planował spotkanie ze znajomą, lecz nigdy tam nie dotarł. Poszukiwania wykazały, że przez dwa dni przebywał w Poznaniu.

Co zatem się wydarzyło? Przyjąłem w tej sprawie, mimo tragedii, jaka się rozegrała, dość frywolną hipotezę. Bowiem, jak wynika z policyjnych akt, pan Krzysztof miał ogromną słabość do kobiet, a co ważniejsze – bardzo szybko nawiązywał z nimi kontakt, co mogło przeistaczać się w przelotne romanse. Założyłem więc, że nasz bohater w czasie podróży z Wałcza do Poznania poznał kogoś, kto przypadł mu do gustu, oczywiście myślę tu o kobiecie. Ta mogła go zaprosić do domu, bo mąż bądź narzeczony był np. w delegacji. Ale jak to czasem bywa, ktoś nagle wrócił szybciej, niż zakładano i…

53-letniego Krzysztofa C. zamordowano najprawdopodobniej w Poznaniu 20 stycznia 2008 roku.

Wiesz coś o tej zbrodni – pisz: rzecznik@po.policja.gov.pl 

2025-05-26

Michał Fajbusiewicz