Po bliższym zapoznaniu się z największym SUV-em w gamie (choć jego sylwetka bardziej kojarzy się z futurystycznym, muskularnym busem) z jednej strony jestem pod jego wrażeniem. Z drugiej, zastanawiam się, na ile ten samochód ma sens w obecnych – zwłaszcza polskich – realiach.
Przesadą byłoby stwierdzenie, że od września ubiegłego roku, kiedy wziąłem udział w polskiej premierze Kii EV9 (statyczna prezentacja, bez jazd), nie myślałem o niczym innym, jak o koreańskim aucie. Niemniej szczerze nie mogłem doczekać się przejażdżki, żeby zweryfikować zachwyty i peany, jakie pod adresem najnowszego i największego koreańskiego elektryka słali liczni dziennikarze. Sam również byłem zainteresowany tą koncepcją. O ile dyskusyjna była dla mnie uroda pojazdu, tak stosunkowo nisko zawieszona poprzeczka cenowa (uwaga, rzadkość!) spowodowała, że zastanawiałem się, czy czasem nie kroi się nam elektryczny hit. W nastrojowo oświetlonym hangarze wielka, długa na ponad 5 metrów EV9 wyglądała okazale…
Subskrybuj