– Dawaj, mówię, porozmawiamy z Prigożynem i z jego dowódcami – tak przedstawiał przed kamerami swoją wersję rozmów z Putinem. – A on mi na to: „Słuchaj, Sasza, to bez sensu. Nie odbiera telefonu, z nikim nie chce rozmawiać”. Podczas pierwszej rundy rozmawialiśmy, tylko przeklinając. Wyłącznie. Przekleństw było 10 razy więcej niż zwyczajnych słów – tak opowiadał z kolei o negocjacjach z szefem najemników. – Przeprosił i znów zaczął przeklinać…
Jak podkreśla niezależny białoruski politolog Waler Karbalewicz, w tamtejszych mediach jest kreowany obraz bohatera, który uratował Putina i Rosję przed krwawym konfliktem wewnętrznym. – I tylko on jest beneficjentem tego konfliktu. Pojawienie się Prigożyna tutaj jest częścią tej triumfalnej operacji Łukaszenki – przyznaje Karbalewicz.
Subskrybuj