Jednak pewnego dnia w miasteczku zjawia się samotny jeździec znikąd. Jest przystojny, tajemniczy i świetnie strzela. Gdy wchodzi do salonu, wszyscy milkną. Nie dość, że rozprawia się z łobuzami, to dodatkowo rozkochuje w sobie lokalną piękność. Gdy kobieta, prasując mu kalesony, liczy na ślub i wieszał już firanki w sypialni, on wyjeżdża bez pożegnania.
W spektaklu „Texas Jim” Wydziału Aktorskiego AST we Wrocławiu wszystko jest odwrotnie i w dodatku na głowie. W tym komediowym antywesternie banda łobuzów to trzy nieposkromione i przebiegłe siostry. Jedna jest mózgiem bandy, druga jej wierną przyboczną, a trzecia szybciej je i strzela niż myśli. Stróż prawa o komiksowej ksywce Texas Jim, który otrzymuje misję wyjaśnienia napadów na konwoje ze złotem, jest milczącym dziwakiem i abstynentem. Lokalny pastor jest naiwny jak dziecko, wódz miejscowych Indian to chciwy idiota, a lokalna piękność okazuje się lesbijką.
Subskrybuj