R E K L A M A
R E K L A M A

Lewa stal i fałszywe faktury. Gang wymyślony

Śląski inżynier po wielu latach procesu został oczyszczony z zarzutów korupcyjnych, jednak jego sprawą będzie się zajmował Sąd Najwyższy. Wyrok stał się ciągiem oskarżeń wobec katowickiej prokuratury, Centralnego Biura Antykorupcyjnego i skandalicznych metod prowadzenia śledztwa. 

Rys. Paweł Wakuła

Uniewinnienie – taki wyrok w poniedziałek 18 listopada 2024 usłyszał przed katowickim sądem inżynier Arkadiusz Nagięć (wyraził zgodę na podawanie nazwiska) – właściciel firmy budowlanej w Katowicach. Wcześniej, przez prawie cztery lata, Nagięć i ośmiu jego znajomych siedzieli na ławie oskarżonych z poważnymi zarzutami korupcyjnymi. Po kilkudziesięciu rozprawach zarzuty rozsypały się jak domek z kart. A uzasadnienie wyroku stało się listą skandalicznych błędów prokuratury.

Lata śledztwa

Jesienią 2020 roku pod domem Arkadiusza Nagięcia pojawili się funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zatrzymali go i przewieźli na ulicę Wita Stwosza 31, gdzie mieści się siedziba śląskiego zamiejscowego wydziału Prokuratury Krajowej do zwalczania przestępczości zorganizowanej i korupcji. Prokurator Grzegorz Fugas postawił mu cztery zarzuty: nakłaniania dwóch osób do poświadczenia nieprawdy oraz wręczenia korzyści majątkowej w wysokości 4 tysięcy złotych urzędnikowi państwowemu Markowi A. za pośrednictwem swojego pracownika. Te zarzuty były rezultatem śledztwa toczącego się od lutego 2016 roku w sprawie funkcjonowania na terenie województwa śląskiego zorganizowanej grupy przestępczej, która miała na celu wyłudzać dotacje unijne i fałszować dokumenty po to, aby wzbogacić się na państwowych przetargach.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-09-14

Leszek Szymowski