Trudność się tu spiętrza, bo Kołakowski to gigant światowej humanistyki i można było sądzić, że krąg jego przyjaciół jest pełny, a nawet przepełniony. Jak ich zidentyfikować? Jak opisać charakter ich relacji z wielkim filozofem? Autorowi udało się dwukrotnie, bo wskazał postacie najważniejsze, głównie z czasów warszawskich, i dokonał opisu literackiego, kreśląc delikatną kreską łącza bohatera z jego bliskimi. Autor unika faktografii i narzędzi biograficznych, raczej pointuje myśl jednym cytatem, jaki w krótkiej nocie wybrzmiewa donośnie. Czyta się „Słownik” jak prozę literacką, wysublimowaną, wysmakowaną, emocjonalną. I osobistą, co jeszcze bardziej uwiarygadnia wybór.
„Słownik” to zbiorowy portret epoki po 1945 roku – opowieść o fascynacji społeczną rewolucją, stopniowo narastającym rozczarowaniu i ostatecznej konwersji z komunizmu na liberalizm. Zmiany, jakie zachodziły w elitach intelektualnych PRL piątej i szóstej dekady rzutowały na nadchodzące wydarzenia. Nie antycypowały ich, ale przygotowywały umysłowe i duchowe podglebie polskiej przyszłości. Kołakowski i przyjaciele, dziś dla większości Polaków postacie antyczne, byli tymi, którzy narażając często kariery, zdrowie, a czasem życie, wyznaczali kierunek zmianom. Ich napędem były nie tylko rozważania, ale i emocje. „Jeśli przyjaźń jest więzią etyczną – pisze Mentzel – więzią szczególnego zaufania między ludźmi, to do tworzenia takiej więzi Leszek Kołakowski miał wybitne zdolności”. Uczony wiedział też, że
przyjaźń działa obustronnie
Wzbogacała tego, który przyjaźnią obdarzał, ale i ten obdarzony czuł się lepiej. W czasach, gdy rzeczywistość nie sprzyjała dobremu samopoczuciu, oddanie się przyjaźni niewątpliwie uszlachetniało.
Subskrybuj