W PRL-u złoto (pochodzące z radzieckich kopalni) można było kupić w państwowej firmie Jubiler w formie pierścionków, bransoletek czy kolczyków. Istniał też niewielki rynek prywatnych złotników oraz czarny rynek, gdzie na bazarach i przed państwowymi salonami swoje usługi oferowali handlarze działający na tej samej zasadzie co cinkciarze i tak samo ścigani przez milicję. Wiązało się to z koniecznością podejmowania przez nich współpracy z władzą lub płacenia milicjantom łapówek. Jeszcze długo po 1989 r. rynek złota indywidualnych klientów był rachityczny. Pierwszą jaskółką zapowiadającą zmianę tej sytuacji było pojawienie się w 2010 r. Mennicy Wrocławskiej.
– Firmę założyło kilku kolegów, których łączyła pasja numizmatyczna i wiedza z zakresu informatyki. Początki były więcej niż skromne. Minimalny kapitał, garażowe warunki działalności. Z tej grupy do dziś w firmie pozostał tylko nasz obecny prezes Wojciech Kaźmierczak (z wykształcenia matematyk). Ponieważ szybko rozszerzyliśmy działalność na cały kraj, zmieniliśmy nazwę na Goldenmark – wyjaśnia Marcin Lenar, który w Goldenmark odpowiada za projekty wydawnicze i kolekcjonerskie.
Subskrybuj