Aby zobaczyć, uściskać i wycałować zwolnionych z rosyjskiej niewoli najbliższych, przed jednym ze szpitali w obwodzie czernihowskim zebrały się całe rodziny żołnierzy sił zbrojnych Ukrainy wziętych do niewoli oraz uznanych za zaginionych bez wieści. Lubow Brodowska przyjechała tu aż spod Chmielnickiego. Czeka na syna, od którego nie miała wieści od jedenastu miesięcy. – Tak bardzo czekam. To mój jedyny syn, oprócz niego nie mam absolutnie nikogo. Mąż zmarł, syn zaginął bez wieści, moje życie w ogóle nie miało sensu… – mówi dziennikarzom. – Nie jestem w stanie wiele wam powiedzieć. Tak bardzo trudno jest czekać – dodaje Nadija Baszkirowa, która przybyła tu z Wołynia, by spotkać męża.
Subskrybuj