***
Pewnej niedzieli wybrała się z mężem na spacer do Lasu Wolskiego.
– Mieliśmy mały piknik z kanapką i herbatką. Byłam szczęśliwa, że mogę patrzeć nie w laptopa, nie w telewizor, nie na miasto, ale na przyrodę, na drzewa, na ptaki. I byłam w szoku, jak takie spacerowanie, uprawianie sportów – np. bieganie, jazda rowerem – jest popularne u Polaków. Oczywiście sporty są i w Ukrainie, ale nie są tak popularne. ***
– W Krakowie bardzo mi się podoba, że historia jest wszędzie – mówi Lera. – OK, kiedy tak jest w dużym mieście, ale gdy pomniki historii są w każdym małym mieście, to szok. A jak te pomniki wyglądają? Wy, Polacy, staracie się trzymać je w bardzo fajnym stanie. Następną rzeczą, jaka mnie zdziwiła, są muzea. Wszędzie są muzea, w Ukrainie również, ale to sztuka, naprawdę sztuka, zrobić ciekawe muzeum. W Polsce jest dużo takich. Byłam w Muzeum „Solidarności”. Nic nie wiedziałam o „Solidarności”, gdzieś tam coś tylko słyszałam, ale gdy to zobaczyłam, wszystko już mam w głowie. Byłam w muzeum w Katowicach, które opowiada historię miasta. Jest super. Planuję nawet pójść do niego jeszcze raz, bo nie wszystko zrozumiałam, przeczytałam i zobaczyłam. Byłam również w Gdańsku w Muzeum II Wojny Światowej. Wywarło na mnie bardzo silne wrażenie. Chciałabym, żeby każda osoba z Rosji odwiedziła takie muzeum, wyciągnęła jakieś wnioski i nie mówiła, że chce to powtórzyć.
***
Wielki plus dla Polski za darmowe studia. – My nie mamy czegoś takiego w Ukrainie. Jest część miejsc bezpłatnych, ale może je dostać tylko ta osoba, która dobrze się uczy. Każda inna musi płacić pieniądze, a koszt studiów zależy od specjalności [kierunku studiów]. Jednak nawet za pieniądze jakość studiów nie jest na takim poziomie jak w Polsce. Uczyłam się dobrze w szkole, miałam i mam teraz jakieś ambicje, chciałam studiować nie w Mariupolu, gdzieś w większym mieście, na lepszym uniwersytecie, jakąś dobrą specjalność, nie mogłam, bo to po prostu kosztowało za drogo.
***
Miła niespodzianka – centra handlowe. – Podczas mojej drugiej podróży do Polski pojechaliśmy na wycieczkę do Oświęcimia, do obozu koncentracyjnego. Chcieliśmy coś zjeść, zaczęliśmy szukać miejsca i okazało się, że w Oświęcimiu jest KFC i nawet McDonald’s. Dlaczego to ważne? Bo w Mariupolu nie było McDonalda, ponieważ wojna była bardzo blisko, a KFC otworzył się tylko w Charkowie. Oświęcimski lokal KFC znajdował się w centrum handlowym. Tuż obok Lera zobaczyła sklep odzieżowy sieci H&M. – Wtedy był symbolem Europy. I nie było go w Ukrainie. Tymczasem tu stał sobie w bardzo małym mieście.
***
Polskie miasteczka są dla Lery objawieniem. – Wydawało mi się zawsze, że jeżeli miasto ma tak mało mieszkańców, to tak jak w Ukrainie raczej nie miasto, ale jakby wieś. Na wschodzie Ukrainy, kiedy jedziesz samochodem przez te miasta, widzisz, że tam nie ma nic. Są jednorodzinne budynki, jakaś główna ulica, mały rynek, nieduże sklepy. Może być pizzeria, miejscowa restauracja, szkoła, przedszkole i to wszystko. Z takim obrazem w głowie Lera odwiedziła Krzeszowice. – Bardzo przyjazne, bardzo fajnie wygląda, wszystko wyremontowane. Widać, że mieszkańcy w Krzeszowicach mieszkają, nie tylko śpią i wyjeżdżają do pracy do Krakowa, Katowic. Widać, że tu coś robią. Jak wyglądają te bloki w Krzeszowicach! Wyremontowane, trawniki wokół nich. To zawsze mnie zachwyca. Spacerujesz koło nich, żeby dojść z centrum do dworca i czujesz się jak w parku. Jest dużo restauracji, cukierni. Padał deszcz, więc postanowiliśmy wypić kawkę w cukierni. Nie było miejsc, trzeba było czekać. Byli tam starsi panowie, starsze panie, w niedzielę rano pili kawkę, jedli ciasteczka i rozmawiali. To super, że starsi ludzie mogą nie tylko siedzieć w domu, patrzeć w okno albo w telewizor, jak to robi moja babcia. W Krzeszowicach jest stadion, nowoczesne przedszkole, trasy rowerowe. Bardzo mnie zachwyca, jak wyglądają małe polskie miasta, że to nie są jakieś zadupia, gdzie nie chcesz mieszkać, skąd chcesz wyjechać. Lera marzy o mieszkaniu albo małym domku w podobnym miejscu. Ta myśl jest dla niej nowością. – Kiedy mieszkałam w Ukrainie, nigdy nie pomyślałam o tym, żeby wyjechać do małej miejscowości. Ale teraz, gdy widzę, jak małe miasta mogą wyglądać, patrzę na to z innej perspektywy.