Warunki pracy straszne. Lakierowali, mimo że wyciąg był nieczynny, w nieogrzewanej hali w lutym, marcu temperatura oscylowała między 8 i 10 stopni. I najważniejsze, nie płacą za pracę. Kiedy stamtąd odchodził, byli mu winni 10 tys. zł.
Kiedy Witalij z Grodna tam się zatrudniał, inni pracownicy ostrzegali go, że podejmując tam pracę, bardzo ryzykuje. On jednak dał się przekonać, że pracownicy to obiboki i kłamcy i że wszystko będzie OK. Nie było. Kiedy odchodził, byli mu winni 6700 zł. Kiedy pan Paweł zażądał wypłaty, dyrektor powiedział, że nie ma skąd wziąć pieniędzy, bo pracownicy go okradają. Kiedy wraz z Witalijem poszedłem do tego samego dyrektora, pana Tomasza, upomnieć się o wynagrodzenie, stwierdził, że nie zapłaci, bo ktoś ukradł jakiś sprzęt. Zapytałem, czy powiadomił o tym policję. Nie powiadomił.
Rozmawiam z innymi pracownikami, byłymi i tymi, którzy wciąż pracują. Wszyscy są zgodni. Niepłacenie to w tej firmie metoda, nie przypadek. Nie rozliczają się także z kontrahentami, dostawcami. Oni też proszą o wsparcie. Część pracowników zdążyła już pójść do sądu i uzyskać nakazy zapłaty. Jak dotąd egzekucja jest bezskuteczna. To o tyle dziwne, że zakład wciąż działa i posiada majątek. Nie rozumiem, dlaczego komornik nie zajmie np. maszyn na poczet zaległych wynagrodzeń? Właściciel zakładu ma ponoć ok. 20 spółek.
Jest mistrzem w unikaniu spłaty zobowiązań. Panuje tu olbrzymi ruch kadrowy. Pan Paweł (kierownik) odszedł, kiedy szef kazał mu zwolnić kolejnych trzech pracowników, którym odmówiono wypłaty, i zatrudnić następnych. Stwierdził, że nie będzie w tym procederze uczestniczył. Ludzie nie otrzymują jakichkolwiek umów. A kiedy już się je sporządza, są to zwykle umowy-zlecenia, w których fachowcom wpisuje się najniższą stawkę, mimo że na gębę uzgadnia się dużo wyższe wynagrodzenie. Jak dotąd kontrole Inspekcji Pracy nic nie dają.
Może więc prokurator? Spotykam wciąż kolejne osoby, które z tą firmą meblarską miały do czynienia. Nikt jeszcze nie powiedział o niej dobrego słowa. Istnieje powszechne przekonanie, że wraz ze spadkiem bezrobocia zjawisko niepłacenia za pracę stało się marginalne. Tymczasem do Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej wciąż przychodzą ludzie, którzy na próżno domagają się zapłaty.