„Simlat rozbił bank”
Rozmowa z aktorem Łukaszem Simlatem ukazuje jego podejście do kreowania postaci oraz inspiracje, które przyświecały mu podczas wykonywania ról. Jego bohaterowie budzą powszechne uznanie, co sprawia, że ludzie piszą, iż „Simlat rozbił bank”. Aktor przypisuje to jednak świetnie napisanym scenariuszom, które pozwalają mu odczytać różnorodne aspekty postaci i przedstawić je w sposób autentyczny.
W przypadku roli inspektora Adama Miki w „Rojście ’97”, Simlat wcielił się w postać, która przypominała mu ludzi z jego dzieciństwa, zwłaszcza mieszkańców Sosnowca, których życie zostało dotknięte przez zmiany systemowe. Opowiada o swoim procesie przygotowań do roli, który obejmuje intensywne wczucie się w postać oraz analizę jej emocji i działań.
Następnie rozmowa przechodzi na temat kreacji postaci Wąsowskiego w filmie „Kos”. Simlat wyjaśnia, że chciał stworzyć postać odrażającą dla widza, ale jednocześnie wyjątkową i zaskakującą. Inspiracją okazał się dla niego kierowca rajdowy Daniel Ricciardo, co pokazuje, że aktor czerpie inspiracje z różnych dziedzin życia. Ważnym elementem jego aktorskiego zawodu jest także praca nad gestami i sposobem poruszania się postaci, co pomaga mu w uwiarygodnieniu roli.
Rozdzielenie gry od życia
Simlat podkreśla również, że stara się oddzielić swoje życie od ról, które gra, i nie obawia się, że widzowie mogliby go utożsamiać z negatywnymi postaciami, które interpretuje. Jego celem jest przede wszystkim zaskoczenie widza i stworzenie interesujących, wielowymiarowych postaci, co często wymaga długotrwałego przygotowania się do roli oraz głębokiego zrozumienia jej psychologii i motywacji.
Simlat wyjaśnia, że unika odgrywania scen w domu i niechętnie wchodzi w postać zbyt radykalnie, by nie przerażać bliskich. Podkreśla, że aktorstwo to rzemiosło, a różne metody mogą być użyte w zależności od potrzeb.
Podczas długich dni na planie, gdy czuje się zmęczony, zdarza mu się przechodzić myślami na inne tory, np. o pierogach, ale zawsze stara się być obecny i oddać się roli w pełni. Zainspirowany słowami Zapasiewicza, że w pauzach między wierszami można myśleć o pierogach, Simlat wyjaśnia, że jest w stanie przenieść swoje myśli na inne tory, ale zawsze z pełnym zaangażowaniem w grę aktorską.
Może wreszcie pozytywna rola?
Simlat w dalszej części wywiadu opowiada o swoim życiu aktorskim i pragnieniu, aby zagrać różnorodne role. Wyraża chęć odbicia się od typowych złych postaci i szuka szansy na wcielenie się w coś innego. Wychwala drobiazgowość i dokładność w pracy aktorskiej, którą przypisuje m.in. dzieciństwu spędzonemu w aptece, gdzie jego mama pracowała jako lekarz.
Mimo tego, nie poszedł w jej ślady z powodu swojego obrzydzenia do krwi. W młodości zainteresował się aktorstwem, uczęszczając do szkoły teatralnej, i choć nie było to w kulturze jego rodziny, aktorstwo stało się jego pasją.
Simlat opisuje swoje doświadczenia na planie filmowym, mówiąc o ciężkiej pracy i wytrwałości wymaganej w tej profesji. Wyjaśnia, że chociaż czasami marzy o wielkich rolach, to nie chce się zbytnio poddawać aktorskim marzeniom, aby uniknąć rozczarowań. Jednak jego apetyt na wyzwania jest niezmącony, a pomimo trudności i niepewności, ciągle czeka na kolejne możliwości.