Kilku młodych starozakonnych turystów podjęło jednak próbę wypożyczenia sprzętu. Udawali, że nie rozumieją po hebrajsku, ale nie osiągnęli niczego. „To było mocno przygnębiające. Doświadczyliśmy czynnej dyskryminacji wyłącznie ze względu na naszą religię”, żaliła się pewna kobieta. Kilku żydowskich wczasowiczów i aktywistów sfotografowało napis i umieściło zdjęcie w internecie. Od razu rozpętała się burza. Sekretarz generalny Związku Gmin Izraelickich w Szwajcarii Jonathan Kreutner, który spędzał urlop w Davos, oburzał się: „Fakt, że napis o takiej treści został umieszczony w miejscu publicznym na szwajcarskiej górze, jest zatrważający”.
Takie mieli doświadczenia
Dzierżawcy restauracji bronili się energicznie, wydając długie pisemne oświadczenie. Wywiesili napis nie z powodu sporadycznych przypadków, ale codziennych doświadczeń z żydowskimi turystami. Niektórzy z nich przychodzą w zwykłym obuwiu i wypożyczają sanki, a potem zostawiają je przy torze i dzwonią po służby ratownicze, chociaż nie odnieśli żadnych obrażeń. Niektóre Żydówki w zaawansowanej ciąży domagają się wypożyczenia sanek, co przecież nie jest dla nich bezpieczne. „Nie chcemy ponosić ryzyka, że któryś z takich gości dozna poważnego wypadku, a my zostaniemy pociągnięci za to do odpowiedzialności”, stwierdza komunikat. Według właścicieli niektórzy izraeliccy urlopowicze nie oddają wypożyczonego sprzętu, a inni zwracają uszkodzony i nie poczuwają się do winy. W porze obiadowej zabierają sanki i sprzęt innym turystom, aby „zjechać sobie na próbę”. Zajmują też najlepsze miejsca na tarasie i w restauracji i niczego nie zamawiają, „a przecież wiadomo, że w szwajcarskich restauracjach należy konsumować”. Dzierżawcy postawili pytanie: „Gdzie tu przyzwoitość wobec nas i tych gości, którzy płacą?”.
Napis zniknął
Ostatecznie szybko złożyli przeprosiny i usunęli hebrajski napis. Zastąpiła go informacja w języku niemieckim, że sprzęt wypożyczany będzie tylko osobom w odpowiednim zimowym ubraniu i obuwiu. Ortodoksyjny Izraelita z Zurychu, 82-letni Simon Bollag, który, jak mówi, „wyczuwa w Davos silne antysemickie nastroje”, wyjaśnia, że Żydzi nie mogą spożywać w restauracjach posiłków, które nie są koszerne. On sam rozwiązuje problem konsumpcji w ten sposób, że zamawia dużą butelkę soku jabłkowego.
Malownicze szwajcarskie kurorty są wśród żydowskich turystów bardzo popularne. Przybywają tu często całymi grupami. Dochodzi do spięć z miejscowymi, którzy zarzucają Hebrajczykom śmiecenie, wciskanie się na początek kolejki, deptanie nieskoszonych łąk, chodzenie całą szerokością chodnika itp. Ci odpowiadają oskarżeniami o antysemityzm.