Prawie od dwóch lat bronią oni ojczyzny przed rosyjską inwazją i o tym mówił w swoich życzeniach prezydent Wołodymyr Zełenski. Nawiązując też przy okazji do innej daty. Po raz pierwszy od uzyskania niepodległości tego samego dnia w Ukrainie przypadły… mikołajki, zgodnie z kalendarzem juliańskim, na który niedawno przeszła ukraińska Cerkiew. – Pamiętajmy: Święty Mikołaj przyjdzie tylko do tych, którzy byli grzeczni. Do tych, którzy zachowywali się nikczemnie, przyjdą siły zbrojne Ukrainy – mówił prezydent.
Życzenia składał, idąc ze swojej kijowskiej siedziby na plac Michajłowski, aby złożyć kwiaty w symbolicznym miejscu – pod Ścianą Pamięci Poległych Obrońców Ukrainy. Po drodze witał się z mieszkańcami stolicy. – Dzisiaj większość z nas ma możliwość, aby żyć i pracować w naszych miastach, chodzić po naszych ulicach. Niemal przez dwa lata były tu fortyfikacje i blokady – podkreślał na nagrywanym przez siebie wideo. Żołnierzom dziękował za to, co najważniejsze. – To dzięki wam nasze ulice noszą imiona ukraińskich bohaterów, a nie rosyjskich. To dzięki wam Rosji nie udało się zająć Ukrainy w trzy dni – mówił. Dlatego jego zdaniem Dzień Sił Zbrojnych Ukrainy to „dzień silnych, dzień odważnych, dzień niezłomnych mężczyzn i kobiet – żołnierzy”, a bohaterami są „wszyscy, którzy nadal bronią państwa, którzy oddali swoje żyje, aby nie oddać Ukrainy”.
Wojna do ostatniego ukraińca czy rozmowy pokojowe?
Sonda uliczna na ukrainie pic.twitter.com/dMQkPPgvjq
— Martin Demirov 🇸🇰 (@MartinDemirow) December 8, 2023
Sytuacja jest coraz cięższa
Niestety, tych, którzy giną w walce z najeźdźcą, jest coraz więcej. Z 360 wojskowych uhonorowanych w czasie wojny z Rosją tytułem Bohatera Ukrainy, aż 210 otrzymało go pośmiertnie, co podkreślił Zełenski, obiecując wsparcie państwa dla ich rodzin i bliskich i apelując do dowódców, by „dbali o swoich żołnierzy”. Oni także złożyli życzenia swoim podkomendnym. Szef wywiadu wojskowego HUR Kyryło Budanow stwierdził, że ukraińscy wojskowi, mężnie stając w obronie ukraińskiej państwowości, pokrzyżowali neoimperialne plany okupantów, a naczelny dowódca sił zbrojnych Walerij Załużny podkreślił, że to właśnie oni, niezależnie od rangi i stanowiska, „stoją za przyszłością naszych dzieci”. – Właśnie o to walczymy, nie mając prawa do porażki. Jestem dumny z każdego, kto jest dziś w siłach zbrojnych. Ukraina się nie poddaje dzięki wam. I bez względu na to, jak jest trudno, dzięki wam wciąż przekonuję się, że na pewno nie będziemy się wstydzić! – mówił generał.
Tego, że jest naprawdę trudno, nie ukrywa nikt. Coraz trudniej ukryć nawet, że już od pewnego czasu do najłatwiejszych nie należą relacje między Załużnym a Zełenskim, który usiłując realizować swoją wizję zwycięstwa, miał zacząć pomijać generała i nawiązywać za jego plecami kontakty z wojskowym dowództwem. W tym samym czasie Załużny był ostro krytykowany przez prezydenta za faktyczne przyznanie się do niepowodzenia rozpoczętej jesienią kontrofensywy, która zamiast przynieść szybkie postępy na froncie przerodziła się w przewlekłą wojnę pozycyjną. Do tego o niepowodzenia na froncie ukraińscy dowódcy zaczynają być też obwiniani przez zachodnich sojuszników. I odpowiadają im tym samym.
Niedawno dziennikarze „The Washington Post” ujawnili kulisy takiego sporu z Amerykanami, którzy zarzucili stronie ukraińskiej błędy w dowodzeniu. Z Kijowa padły oskarżenia, że to partnerzy zza oceanu nie rozumieją realiów prowadzenia tej wojny. Jakby i tego było mało, zmniejsza się zachodnia pomoc i niejasne są perspektywy, na jaką skalę będzie udzielana w przyszłości, nawet w tej najbliższej.
Barbarzyńcy
Zwycięstwo też się oddala, a tymczasem wojna wcale nie staje się mniej krwawa i okrutna. Dosłownie kilka dni przed świętem sił zbrojnych internet obiegło wstrząsające nagranie, na którym Rosjanie bezlitośnie rozstrzeliwują dwóch bezbronnych ukraińskich żołnierzy poddających się im do niewoli. Prawdziwy wróg jest wciąż ten sam. I wciąż tak samo nieludzki i barbarzyński.