Jak ustaliły “Fakty” TVN, rozmowa dotyczyła wyboru posłów do Krajowej Rady Sądownictwa, który odbywał się podczas tego posiedzenia. Kaczyński, który jest wicepremierem w rządzie Morawieckiego, podszedł do marszałka Sejmu i wedle ustaleń powiedział: “Jestem premierem, chcę zabrać głos”.
Na co Hołownia odpowiedział: “Panie pośle, dopuściłem już do głosu ministrów”.
Kaczyński ostatecznie nie przemawiał z mównicy sejmowej i wrócił na swoje miejsce.
Nie wiemy jaką sprawę miał Prezes, ale wiemy że czasy mówienia Marszałkowi Sejmu co ma robić już się skończyły. pic.twitter.com/7oF4NjPhBj
— Szkło Kontaktowe TVN24 (@SzkKontaktowe) November 14, 2023
Jak podaje TVN24, politycy, którzy widzieli sytuację, przekazali, że prezes PiS-u jeszcze kilkukrotnie powtarzał, że jest premierem i ma prawo zabrać głos. Jednak nic to nie dało i musiał wrócić na swoje miejsce, nie korzystając z przywileju zabrania głosu poza kolejnością.
Warto też zwrócić uwagę na zachowanie Przemysława Czarnka oraz Zbigniewa Ziobry, którzy prowokowali Hołownię. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zgodnie z przepisami musiał udzielić głosu tym politykom. Pierwszy na mównicy pojawił się minister sprawiedliwości, który mówił o przestrzeganiu konstytucji i – w kontekście politycznych przeciwników – „fujarach”. Głos zdecydował się zabrać też minister edukacji, który Hołownię nazwał „marszałkiem rotacyjnym”. Ten polityk wszedł także w słowną utarczkę z posłem Lewicy Krzysztofem Śmiszkiem. Gdy Śmiszek mówił, że „Ziobry nie ma już w polityce”, Czarnek zarzucił mu, że nie umie liczyć bo to PiS otrzymał ponad siedem milionów głosów, a Lewica raptem półtora miliona.