Suwerenna Polska wysyła listy proboszczom. Mają modlić się za opozycję

Politycy z Suwerennej Polski wysyłają listy do proboszczów w całym kraju, prosząc o modlitwę za ojczyznę. W korespondencji zwracają uwagę na to, że niektóre partie polityczne chcą usunąć Boga i Kościół z życia Polski.

Fot. Wikimedia/Facebook

Wybory pantoflowe

Kiedyś już ktoś wpadł na pomysł wyborów kopertowych. Chyba każdy wie, jak się to ostatecznie skończyło i kto poniósł (a właściwie nie poniósł) z tego tytułu konsekwencje. Suwerenna Polska postanowiła jednak niczym dobrzy przyjaciele przebywający na wakacjach przesłać proboszczom w całym kraju nietypowe listy.

My niżej podpisani Posłowie na Sejm Rzeczpospolitej Polskiej, zwracamy się z serdeczną prośbą do Księdza Proboszcza, aby w najbliższym czasie podczas nabożeństw w sposób szczególny objąć modlitwą naszą umiłowaną Ojczyznę – Polskę. Za miesiąc będą decydowały się Jej losy i to kto będzie sprawował w niej władzę oraz podejmował kluczowe decyzje na najbliższe lata. Doskonale wiemy, że część opcji politycznych w naszym kraju pragnie tego, aby wymazać Boga i Kościół z życia naszej Ojczyzny – możemy przeczytać w treści korespondencji.

Następnie nadawcy przytaczają słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego: “albo Polska będzie katolicka, albo nie będzie jej wcale”. Podkreślają również, że bez modlitwy nie są w stanie obronić najważniejszych wartości chrześcijańskich. Opatrzony pieczątką list podpisała Maria Kurowska w imieniu posłów i kandydatów z ramienia Suwerennej Polski. Możemy też odnaleźć imiona i nazwiska takich polityków jak między innymi: Zbigniew Ziobro, Michał Wójcik, Sebastian Kaleta, Janusz Kowalski, Jacek Ozdoba, Marcin Warchoł, Michał Woś, Jan Kanthak, Beata Kempa i Patryk Jaki.

Interesujące jest to, że na pozór treść listu zachęca wyłącznie do modlitwy, jednak w rzeczywistości w bardzo nachalny sposób nakazuje duszpasterzom głosować na „jedyną właściwą opcję”.

Listy wyciekły do sieci

Wśród osób, które otrzymały wspomniany list, znalazł się także dziennikarz i ksiądz Kazimierz Sowa, który był kiedyś dyrektorem stacji Religia.tv. Nie omieszkał się on nie skomentować sytuacji.

Pani poseł Kurowska przychodzi czasem na “moją” mszę w kościele św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży. Ciekawe gdyby nagle się okazało, że jakiś proboszcz lub nawet zwykły ksiądz ma inne zdanie w sprawie instrumentalizacji wiary i religii do celów politycznych i publicznie je wyraża. Pewnie byłaby oburzona…. A tak na marginesie nie ma czegoś takiego jak “Polska katolicka”. Nie ma i nie będzie. Na szczęście.

Skan pisma udostępnił też między innymi Patryk Wachowiec, analityk prawny z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Inni komentatorzy z kolei śmieją się ze stwierdzenia polityków Suwerennej Polski, że „Pan Bóg ma coś do powiedzenia”. Zadają pytanie, czy Ziobro urósł już do rangi bóstwa, czy może Bóg jest rzecznikiem prasowym partii.

Komentarz Kurowskiej

Posłanka Maria Kurowska postanowiła skomentować sprawę listu dla „Gazety Wyborczej”.

Rozesłaliśmy je do różnych diecezji. Gdzie koledzy mieli adresy, tam wysłali. Prosimy, żeby proboszczowie zorganizowali w parafiach modlitwę za ojczyznę, bo jest tyle zagrożeń, że trzeba nam wielkiej modlitwy. Jako Solidarna Polska uważamy, że bardzo niedobre byłoby oddanie Polski w ręce naszych kontrkandydatów. Polska nie byłaby suwerenna, a całe życie walczyliśmy o to, by być gospodarzami we własnym kraju.

Następnie Kurowska dodała, że każdy ma prawo zwrócić się do Kościoła Katolickiego, jeśli jest jego członkiem. Przyznała, że uznaje świeckość państwa, ale według niej „Bóg też ma swoje do powiedzenia w naszej ojczyźnie”.

Zatrzymajmy się na tej wypowiedzi, bo moim zdaniem dwie rzeczy ewidentnie brzmią tutaj jak niezły żart. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że każdy, kto należy do jakiejś wspólnoty, ma prawo się do niej zwrócić. Problem polega na tym, że bardzo łatwo jest głośno mówić o tym, że jest się członkiem Kościoła, ale jednocześnie nie reprezentować tego swoim zachowaniem. Można kłamać, kraść, stosować działania, które wprost można nazwać nienawiścią, ale krzyż na ścianie wszystko to ma rozgrzeszać.

Druga sprawa to wspomnienie posłanki Kurowskiej o Bogu, czyli standardowe wycieranie sobie twarzy religią. Pani polityczka stwierdziła, że Bóg ma coś do powiedzenia, jednak ja bym zapytał, na jakiej podstawie wiemy, co konkretnie chce on powiedzieć i w którym miejscu odbywa się ta jego przemowa? Bo w ciągu kilku tysięcy lat wielu zaistniało takich, którzy uważali, iż przemawia przez nich jakieś bóstwo. W rzeczywistości była to szarlataneria wykorzystująca religię do celów stricte powiązanych z władzą, czy to państwową, czy to plemienną.

Tyle że szamani czy egipscy kapłani robili to z głową, dysponując jednocześnie szeroką wiedzą. Nie wiem, czy możemy to samo powiedzieć o Suwerennej Polsce.

2023-09-28

Sebastian Jadowski-Szreder