Owsiak krytykowany za udział w marszu Tuska. Czy powinien być apolityczny?

Podczas Marszu Miliona Serc, Donald Tusk zaprosił na scenę “niespodziewanego gościa”, którym okazał się Jerzy Owsiak, szef WOŚP. Choć nie brakowało pozytywnych reakcji, wielu komentatorów uważa, że udział Owsiaka w wydarzeniu stanowi nie do końca przemyślany punkt programu.

Fot. Wikimedia

Owsiak na scenie

Owsiak zachęcił uczestników marszu do głosowania 15 października, co spotkało się z gromkimi brawami. Marsz Miliona Serc rozpoczął się 1 października w Warszawie, a przed mikrofonem oprócz Tuska pojawili się między innymi Rafał Trzaskowski, Włodzimierz Czarzasty, Robert Biedroń i Michał Kołodziejczak.

Następnie na scenę wszedł Jerzy Owsiak, założyciel Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która od 1993 roku zbiera fundusze na sprzęt medyczny dla polskich szpitali. Był to punkt bardzo niespodziewany, co zaakcentował w swym przemówieniu sam Donald Tusk. Owsiak zwrócił się do tłumu: “Jesteście tam? Macie siłę, macie siłę?”, co spotkało się z owacjami zebranych.

Owsiak podkreślił, jak ważne jest to spotkanie dla Polaków i zachęcił do głosowania 15 października. Prezes fundacji WOŚP skierował również słowa do kobiet, zachęcając je do udziału w wyborach.

Wyglądacie przepięknie, chciałbym wam powiedzieć, że jesteście wspaniałymi, cudownymi Polakami, którzy przyjechali tutaj, aby o tej Polsce mówić. Za moment wyruszycie. Będziemy mieć dwie godziny lub więcej, żeby ze sobą pogadać, żeby się do siebie uśmiechnąć, żeby się spotkać. Miejcie ten spacer głęboko w sercu, aby później 15 października spotkać się przy urnach – nawoływał ze sceny założyciel WOŚP.

Paliwo dla PiS?

Opinie na temat udziału Jerzego Owsiaka w przedsięwzięciu Donalda Tuska są raczej podzielone. Michał Danielewski, który jest wiceprzewodniczącym OKO.Press, uważa, iż:

Jerzy Owsiak nie jest szefem instytucji publicznej, nie jest szefem spółki skarbu państwa, nie jest szefem mediów publicznych. To, co robi i jak uczestniczy w życiu publicznym, bierze wyłącznie na swoją klatę i swój koszt. I ma do tego pełne prawo.

Niektórzy Polacy byli jednak niezadowoleni z jego udziału w marszu zorganizowanym przez Koalicję Obywatelską. Dziennikarz Wirtualnej Polski, Łukasz Maziewski, należał do osób, które otwarcie wyraziły swoją dezaprobatę. Maziewski zaznaczył, że szanuje działalność Owsiaka i zawsze uczestniczy w zbiórkach WOŚP, lecz jednocześnie nie podoba mu się, że Owsiak angażuje się w imprezę o jednostronnym politycznie charakterze.

Tomasz Żółciak, dziennikarz “Dziennika Gazety Prawnej”, odpowiedział na komentarz Maziewskiego, wyrażając też niejako swoje zdanie w tej sprawie. Dziennikarz uważa, że obecność Owsiaka na scenie i kampania bilboardowa WOŚP są „paliwem dla PiS”, który twierdzi, że fundusze przeznaczone na chore dzieci poszły na kampanię opozycji. Tutaj warto przytoczyć choćby twitterowy post Janusza Cieszyńskiego, który uprawia właśnie taką narrację.

Mając do czegoś prawo, nie zawsze musimy z niego korzystać

Zgadzam się tutaj ze zdaniem Michała Danielewskiego. Owsiak jako osoba publiczna ma prawo wypowiadać się na pewne tematy, prezentując swoje poglądy. Jednakże trzeba wziąć pod uwagę, że nie tego dotyczy dyskusja. Praktycznie każda osoba publiczna – muzycy, aktorzy, youtuberzy – posiada określone sympatie polityczne. Pytanie tylko, czy w pewnych sytuacjach warto się z nimi afiszować.

Chodzi mi po prostu o to, że w przypadku piosenkarki, która posiada miliony fanów, większa część tychże fanów skupia się na jej twórczości. Jednym słowem, podoba im się jej muzyka. Niekoniecznie chcą słuchać od niej tekstu o tym, co należy robić z partią PiS. Warto tu choćby uczepić się Sanah, którą Andrzej Saramonowicz posądził o „śpiewanie o pierdołach”. Ten sam Saramonowicz, który jeszcze kilka miesięcy temu miał pretensje do córki Kaczmarskiego, że ta szarga jego dobre imię, bo ujawnia jego przemocowe skłonności. Dla niektórych artystów oznaką buntu jest wyjście na scenę i wykrzyczenie hasła kryjącego się pod ośmioma gwiazdami. Ale to nie jest bunt, tylko moda. Może lepiej zatem tego nie robić?

Wróćmy jednak do Jerzego Owsiaka. Dezaprobata wobec jego udziału w Marszu Miliona Serc to nie pierwszy raz, kiedy zarzuca się mu jednostronność polityczną. Wałkowaliśmy to już wiele lat temu. Pamiętam, jak festiwal Woodstock był otwierany przez Bronisława Komorskiego. Pamiętam też, jak w 2017 roku jednym z gości tego festiwalu był Robert Biedroń. Burmistrz Kostrzyna tłumaczył wówczas, że „Woodstock jest tak apolityczny, jak tylko to możliwe”. Nie do końca rozumiem to zapewnienie. Może jeśli coś ma być apolityczne, po prostu nie zapraszajmy na to wydarzenie polityków?

W efekcie WOŚP jak i Woodstock straciły PR-owo, i to nie tylko w moich oczach. Bo owszem, jestem w stanie brać udział w tych inicjatywach, ale idea jednomyślności i bycia ponad podziałami politycznymi tutaj po prostu nie działa.

2023-10-04

Sebastian Jadowski-Szreder