Publicysta „Wyborczej” wzywa do dialogu z prawicą. To hipokryzja

Witold Gadomski w "Gazecie Wyborczej" przestał atakować PiS i teraz doradza opozycji demokratycznej koncyliacyjny model rządów: "Koalicja powinna szukać przynajmniej z częścią obozu prawicy kompromisu, by osłabić napięcia i uniknąć niszczącej zimnej (oby nie gorącej) permanentnej wojny domowej – nawet wbrew emocjom części elektoratu partii, które stworzą rząd".

Adam Michnik (fot. YouTube)

PiS powtarzał narrację o przemyśle pogardy

W narracji PiS ważnym elementem jest tzw. przemysł pogardy, czyli zorganizowane działanie, mające na celu zdyskredytowanie jakiejś osoby lub idei i obniżenie jej pozycji w ocenie społecznej. Oczywiście, partia Jarosława Kaczyńskiego sama stworzyła uległe wobec siebie media prorządowe i postawiła na hejt, jaki nieustannie aż do wyborów był wymierzany opozycji demokratycznej, natomiast nie zapominajmy, że „Gazeta Wyborcza” bynajmniej „święta” nie jest.

„Gazeta Wyborcza” przez lata traktowała często wyborców PiS jak „moherowe berety”, ludzi, którzy nie są światli, lecz zakompleksieni, pozbawieni aspiracji, pełni żądzy odwetu na elitach. Ta retoryka zaszkodziła PO przed 8 laty. Ale wbrew pozorom, mimo że opozycja demokratyczna pokonała PiS w ostatnich wyborach, język stygmatyzujący elektorat skupiony wobec Kaczyńskiego czasami był nad wyraz antagonistyczny i wręcz agresywny.

„Małpoludzia czereda”

Przypomnijmy, że swego czasu tekst Jarosława Bratkiewicza w „Gazecie Wyborczej” odbił się szerokim echem w polskiej przestrzeni publicznej. Publicysta bowiem w sposób pogardliwy przedstawił sytuację w okresie rządów PiS, określając nominatów partii rządzącej jako „małpoludzią czeredę”.

To był język dehumanizujący, taki, którego nie powstydziłby się publicysta wysługujący się niejednemu reżimowi autokratycznemu, depczącemu wolność i demokrację.

„Szczerzy kły, parska i furczy ze złości”

Oto kolejny fragment tekstu Bratkiewicza:

Polska PiS-u 15 października cofnęła się o krok, o dwa. Ale trwa. Szczerzy kły, parska i furczy ze złości”.

Czy to jest język, jaki powinien występować w dojrzałej, normalnej demokracji? Wydaje się, że absolutnie nie, ze słów publicysty sympatyzującego z opozycją demokratyczną bije pogarda dla politycznych przeciwników, którzy nie są przeciwnikami, tylko najgorszymi na świecie wrogami. A zatem autor owego tekstu zapędza się w krytyce i ucieka się do niewytłumaczalnego dla „normalsów” hejtu, który naprawdę razi wielu czytelników.

Tekst podły. Przesączony poczuciem własnej wyższości i pogardą wobec innych. Jak można pisać o ludziach, że w istocie są podludźmi?” – napisał w reakcji na ten paszkwil Jacek Gądek z portalu Gazeta.pl, podległego podobnie jak „Gazeta Wyborcza”, wydawnictwu Agora.

Michnik o brainwashingu wyborców PiS

Nawet wieloletni redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik pokusił się kilka miesięcy temu o pogardliwą wypowiedź wobec elektoratu PiS:

„Oczywiście, tych pisowców, zakapiorów pisowskich się nie przekona, oni już są przeszkoleni, mają brainwashing, czyli zmasakrowany mózg. Oni już nie myślą, tylko wygłaszają mantry„.

I teraz pytanie, jak „Gazeta Wyborcza” chce prowadzić ten dialog z prawicą, skoro konserwatywni wyborcy z pewnością mają w pamięci takie wypowiedzi jak powyżej przytoczone i mogli poczuć się urażeni po kolejnych słownych atakach ze strony publicystów „Wyborczej”.

2023-11-28

Bartłomiej Najtkowski