Komisje śledcze. Bez względu na powołujących słono nas one kosztują

Dwie duże komisje PiS są rekordzistami, jeśli chodzi o pochłaniane budżetu. Jednakże komisja KO również nie należy do tanich i może kosztować jeszcze więcej niż poprzednie.

Rys. Mirosław Stankiewicz

Bardzo droga komisja

Według informacji „Rzeczpospolitej”, praca komisji do spraw wpływów rosyjskich, powołanej przez PiS, kosztowała Polskę ponad 555 tys. zł w ciągu trzech miesięcy. Koszty te obejmowały wynagrodzenia dla dziewięciu członków komisji, działającej od końca sierpnia do 29 listopada 2023 r., które wyniosły 421 832,32 zł. Komisję utworzono w poprzedniej kadencji Sejmu, z nominacji PiS.

W kwocie tej zawarto m.in. diety ryczałtowe przewodniczącego komisji Sławomira Cenckiewicza oraz składki na ubezpieczenia społeczne i Fundusz Pracy, które wyniosły ponad 57 tys. zł. Dodatkowe koszty, takie jak pensje pracowników obsługujących komisję, wyniosły 68 257 zł, a po zakończeniu prac wypłacono 2971,20 zł brutto za niewykorzystany urlop jednemu z członków komisji.

Całkowity koszt komisji, którą Sejm niedawno unieważnił, przekroczył w ostatecznym rozrachunku 555 tys. zł.

Komisja KO również niezbyt tania

Sejm niedawno uchwalił ustawę likwidującą państwową komisję badającą wpływy rosyjskie na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022. Akt prawny unieważnia wszelkie działania i decyzje podjęte przez komisję. Prezydent RP jeszcze nie podpisał ustawy i jest mało prawdopodobne, że to zrobi.

Jednocześnie działa nowa komisja ekspercka ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich, powołana przez premiera Donalda Tuska. Komisji przewodniczy gen. Jarosław Stróżyk, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, a jej 11-osobowy skład obejmuje m.in. prof. Irenę Lipowicz, byłą rzecznik praw obywatelskich, oraz ambasadora Tomasza Chłonia, byłego szefa biura NATO w Moskwie.

Komisja bada okres od 2004 do 2024 roku, a jej koszt będzie porównywalny z poprzednią. Członkom komisji przysługuje wynagrodzenie na poziomie zarobków sekretarza stanu w administracji rządowej, wynoszące około 17 tys. złotych miesięcznie. Premier Tusk znowelizował swoje zarządzenie, usuwając zapis, który wykluczał wynagrodzenie dla osób zatrudnionych w administracji rządowej, co oznacza, że teraz takie osoby, w tym gen. Stróżyk, mogą otrzymać pensję za pracę w komisji.

Liderem wciąż komisja smoleńska

Podkomisja smoleńska kierowana przez Antoniego Macierewicza, działająca przy MON w latach 2016-2023, była najdroższą w historii, kosztując 33 mln zł, z czego 12,5 mln zł stanowiły wynagrodzenia. Rekordowy dochód jednego członka wyniósł 900 tys. zł, co jest sześciokrotnie wyższą kwotą niż koszty komisji badania wypadków lotniczych lotnictwa państwowego, która pod przewodnictwem Jerzego Millera badała przyczyny katastrofy smoleńskiej w latach 2010-2011.

Pytanie, jakie należy zadać sobie w kontekście powoływania różnorakich komisji, brzmi: czy przynoszą one wymierne korzyści społeczne? Wydaje się, że jednak w głównej mierze służą one jedynie celom politycznym, przybierając formę słownych przepychanek, ale samo społeczeństwo niewiele na ich pracy zyskuje.

 

2024-08-14

Sebastian Jadowski-Szreder na podst. PAP, Business Insider, Rzeczpospolita