Zakonnica i lekarz jednocześnie? To możliwe, choć etycznie dyskusyjne

W czwartek 4 kwietnia jeden z internautów opowiedział o swoim nietypowym doświadczeniu z wizytą w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, gdzie okazało się, że lekarzem orzecznikiem jest siostra zakonna. Informacja ta wywołała burzę komentarzy na platformie X.

Rys. Paweł Wakuła

Zakonnica też lekarz?

Rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej w rozmowie z portalem o2.pl podkreślił, że nie ma powodów do zaniepokojenia z tego powodu. Potwierdził, że siostra zakonna pracuje tam jako lekarz orzecznik psychiatra i doskonale wywiązuje się ze swoich obowiązków. Również Naczelna Izba Lekarska nie widzi problemu w tej sytuacji, a wybór stroju, w którym lekarz przyjmuje pacjentów, pozostaje w gestii pracownika i pracodawcy.

Profesor Stanisław Żerko zauważył, że noszenie habitu nie jest przeszkodą w karierze zawodowej, co potwierdza przykład świetnej ginekolog pracującej jako siostra zakonna w Rybniku. Dziennikarka Agnieszka Huf zauważyła, że kwalifikacje i podejście do pacjenta są ważniejsze niż strój, co potwierdza przykład obleganej ginekolog w Rybniku, która jest siostrą zakonną.

Opinie raczej niejednolite

Internauci w swych komentarzach raczej nie obrali wspólnego punktu widzenia. Niektórzy z nich uważają, że przekonania religijne nie powinny mieć znaczenia w zawodzie lekarza, podczas gdy inni wyrażają obawy co do możliwego konfliktu interesów, szczególnie w kontekście przepisywania środków antykoncepcyjnych czy prowadzenia zabiegów aborcyjnych.

Siostra zakonna Augustyna Milej, wspominana przez dziennikarkę, zdaje sobie sprawę, że jej wygląd może budzić kontrowersje, ale stara się zrozumieć potrzeby wszystkich swoich pacjentów i traktować ich z szacunkiem.

Jak zaznacza na swojej stronie:

Dla pacjentek mój habit nie stanowi z reguły problemu. Niekiedy są zaskoczone, szczególnie gdy przychodzą po środki antykoncepcyjne lub tabletkę po stosunku. Czasem się oburzają, gdy odmawiam
wypisania recepty, ale są też takie, które słuchają o zasadach naturalnego planowania rodziny i chcą je poznać.

Przychodzi zakonnica do sklepu…

Słowa Augustyny Milej moim zdaniem ukazują główną wadę rozwiązania, jakim jest obsadzanie osób duchowych na ważnych stanowiskach. Mówimy tu oczywiście o placówkach medycznych, ale z drugiej strony do nieprzyjemnych sytuacji może dojść nawet w zwykłym sklepie spożywczym. Bo czy ekspedientka, posiadając konkretne poglądy religijne czy polityczne, ma prawo odmówić nam sprzedaży czegoś, co uznaje za szkodliwe z ideologicznego punktu widzenia?

Rzecz jasna, nie chodzi o kupno butelki wódki, gdy ledwo co stoimy na nogach lub nie mamy 18 lat, bo takie rzeczy są już ściśle określane przez prawo. Chodzi na przykład o abstrakcyjną sytuację, w której ekspedientka nie popiera antykoncepcji za pośrednictwem prezerwatyw, i w związku z tym nie chce nam ich sprzedać. Albo odmawia nam kupienia dwudziestu dekagramów kiełbasy podwawelskiej, ponieważ jest muzułmanką, a skoro ona nie może spożywać świńskiego mięsa, to my również nie mamy tego robić.

W tym momencie oburzenie ze strony klienta jawi się jako całkowicie uzasadnione. I możemy nie tylko omijać taki sklep i wystawić mu negatywną opinię, ale i również zgłosić się od odpowiednich instytucji chroniących konsumentów.

Klauzula sumienia ma tylko jedną stronę

Augustyna Milej przyznaje, że często zdarzają się w jej gabinecie sytuacje, kiedy odmawia ludziom przepisywania środków antykoncepcyjnych. Wspomina też o „zasadach naturalnego planowania rodziny”. Mam z tym problem, bowiem szpital i przychodnia mają pomagać pacjentom, a nie utrudniać im życie.

W sumie wychodzi na to, że klauzula sumienia, a tą – choć nienazwaną przez siostrę zakonną wprost – zasłania się lekarka, można stosować tylko w jedną stronę. Lekarz ma prawo działać wedle swego sumienia, jednak pacjent jest już posłuszną owieczką i nie ma możliwości zagrania taką kartą. Przekonania pani siostry zakonnej jawią się zatem  jako ważniejsze niż problemy pacjenta.

W przypadku wykonywania tak ważnego zawodu jak lekarz własne uprzedzenia, osobiste odczucia i przekonania powinny schodzić na dalszy plan. Bo tak na dobrą sprawę – co zabrzmi brutalnie – niewiele osób przychodzących do placówki medycznych jest nimi zainteresowanych. A duża część z nich czeka na wizytę kilka miesięcy, ponieważ tak właśnie działa polska służba zdrowia.

Te same środowiska katolickie mają wielkie pretensje o zdejmowanie krzyża w szkolnych klasach i przenoszenia lekcji religii do salek katechetycznych.

2024-04-14

Sebastian Jadowski-Szreder na podst. tekstu Bartłomieja Nowaka