Zryw, który nie porywa. Recenzja Hondy ZR-V

Nie tak dawne pogłoski, że Honda sukcesywnie będzie wycofywać się z Europy, okazały się całkowicie przestrzelone. Azjaci działają na odwrót, prezentując kolejne, zupełnie nowe modele. Po debiutującym w ubiegłym roku fenomenalnym Civiku, przyszedł czas na ZR-V, czyli jego „uterenowioną” odmianę. Podobne pod wieloma względami auta pozostawiają jednak zgoła odmienne wrażenie. O ile nad najfajniejszym kompaktem na rynku jestem w stanie rozpływać się bez końca, tak ZR-V nie wzbudził u mnie wielkich, szumnie zapowiadanych emocji...

Fot. Maciej Woldan

Ofensywa modelowa Hondy trwa w najlepsze. Apetyt na kolejne propozycje Japończyków po premierze jedenastej generacji Civika mocno wzrósł. Jego jedyną wadą okazała się wysoka cena, co jednak jestem w stanie zaakceptować, bowiem mamy do czynienia z dopracowanym do granic możliwości kompaktem, dającym rewelacyjne doznania z jazdy, połączone z wyjątkowo niskim spalaniem paliwa, co zawdzięczamy innowacyjnemu hybrydowemu napędowi. Później poznałem jego wyścigową odmianę, czym Honda całkowicie skradła moje motoryzacyjne serce. 

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2023-11-07

Maciej Woldan