„Marzenie” już tylko w kombi. Recenzja 9. edycji Volkswagena Passata

Przez jednych pożądany, przez innych wyszydzany. Popularny tak bardzo, zwłaszcza za naszą zachodnią granicą, że musi być wspaniały, stwierdzą fanatycy marki i modelu.

Fot. Maciej Woldan

W kontrze usłyszą, że jest nijaki, pospolity i na kilometr wieje od niego nudą. Zdania na temat słynnego Passata, uchodzącego za króla Volkswagenów, są – delikatnie mówiąc – podzielone. Jego najnowsza, dziewiąta już odsłona, prawdopodobnie wciąż będzie budzić skrajne opinie. Największa zaleta? Szalenie przestronne wnętrze. A wada? Jak to w 2024 roku – cena…

Odkładając na bok trudne do racjonalnego wytłumaczenia drwiny z Volkswagena Passata, trzeba uczciwie przyznać, że to samochód z bardzo bogatą historią, co w pełni uprawnia go do tytułu niemieckiej legendy motoryzacji. Świadczą o tym chociażby liczby. Ponad 50 lat od rynkowego debiutu pierwszej generacji i grubo ponad 30 milionów (!) wyprodukowanych przez ten czas egzemplarzy. Co wpłynęło na tak spektakularny sukces Passata?

Pierwszymi skojarzeniami są wygoda i niezawodność. Żeby stwierdzić, czy ta druga kwestia w przypadku najnowszej generacji wciąż jest aktualna, potrzeba oczywiście czasu. Natomiast co do wygody, sprawa jest oczywista jak nigdy dotąd. W dziewiątej odsłonie mamy do czynienia wyłącznie z wariantem kombi, o czym zdecydowali sami klienci, wybierający przede wszystkim ten typ nadwozia, czego dowiodły wyniki sprzedaży „ósemki”. Sedan szumnie nazywany limuzyną odchodzi zatem do lamusa (z wyjątkiem chińskiego rynku, gdzie będzie oferowany). Jaki zatem jest nowy europejski Passat? Przestronny do kwadratu! Nadwozie auta wydłużyło się w porównaniu z poprzednikiem o ponad 14 centymetrów i wynosi teraz 4,92 metra, co ociera się o jeszcze wyższy segment aut niż ten (D), do którego teoretycznie należy Passat.

Fot. Maciej Woldan

Niemcy wycisnęli gabaryt samochodu jak cytrynę, zapewniając mnóstwo miejsca w kabinie. Można podejrzewać, że wzorowali się na bratniej Skodzie Superb, która uchodziła dotychczas za bezkonkurencyjnie obszerny wóz. Nowy Passat w pełni jej dorównuje. Na tylnej kanapie absolutnie nikt nie będzie narzekał na ciasnotę, nawet jeśli podróżujący w pierwszym rzędzie przesuną swoje fotele na maksa do tyłu. Bagażnik? Aż 690 litrów pojemności. Warto wspomnieć, że pokryty skórą fotel kierowcy w testowanej wersji Elegance okazał się bardzo komfortowy. Oferuje nie tylko wentylację czy podgrzewanie, ale i zaskakująco intensywny masaż.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-05-18

Maciej Woldan