Dziennikarz a jego osobista opinia. Przypadek Bublewicza

Redaktor „Panoramy” Bartłomiej Bublewicz został zawieszony po wpisach w mediach społecznościowych, które nie spodobały się kierownictwu TVP. Po odrzuceniu ustawy dekryminalizującej aborcję napisał: „Nie ma miejsca na PSL w koalicji rządzącej. Na miejscu premiera zaryzykowałbym nawet wcześniejsze wybory”.

Fot. Flickr

Później skrytykował nieskuteczność działań prokuratury wobec byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego, pisząc: „Kompromitacja to mało powiedziane”.

Zasadniczo zgadzam się z oceną sytuacji przedstawioną przez Bublewicza i mam podobne zdanie dotyczące PSL i błędów koalicji rządowej, ale Bublewicza obowiązują zasady etyki dziennikarskiej w TVP, które mówią wyraźnie (art. XVI), że „Dziennikarz powinien traktować media społecznościowe jako formę publicznej wypowiedzi, mają c na uwadze, że także tam reprezentuje Telewizję Polską SA oraz że prywatne wypowiedzi dziennikarzy powszechnie kojarzonych z TVP SA mogą być postrzegane jako jej stanowisko i mieć znaczący wpływ na opinie o TVP SA”. W związku z tym dziennikarz nie powinien publikować w internecie „żadnych informacji i opinii, których nie mógłby przedstawić na antenie”. Komisja Etyki, przed którą stanął Bublewicz, powołała się również na zapis art. XIII, że „Dziennikarz nie może czynić niczego, co mogłoby zagrażać interesom, dobremu imieniu, wiarygodności, niezależności i bezstronności telewizji publicznej oraz jego misji zawodowej”. Bublewicz przed Komisją Etyki TVP uznał swój błąd, a po dwóch tygodniach zawieszenia wrócił do pracy.

Sprawa pokazuje, że w internecie dziennikarz TVP może mieć własne zdanie, ale nie takie, które nie spodoba się kierownictwu. Zasady etyki dziennikarskiej w TVP precyzują, że „ich dochowanie nie stanowi ograniczenia wolności słowa ani cenzury prewencyjnej”. Ostatecznie o tym, czy nastąpiło naruszenie zasad etycznych, rozstrzygają członkowie Komisji Etyki w TVP. W poprzedniej kadencji jej członkami byli m.in. Danuta Holecka i Krzysztof Ziemiec, a dziś są nimi Sławomir Matczak i Michał Broniatowski (w sumie komisja liczy ośmiu członków). Podsumowując: jeżeli jesteś dziennikarzem TVP, to jesteś nim również w internecie i tam nie reprezentujesz siebie, lecz TVP. Mówiąc inaczej: nie masz prawa do zdania odrębnego od linii programowej TVP.

Czy z tego błędnego koła wymuszonej lojalności jest wyjście? Czy w TVP mogą pracować tylko ci dziennikarze, którzy zgadzają się z linią narzuconą przez kierownictwo lub tacy, którzy ukorzą się przed nią? Pamiętam czasy, gdy obiektywizm dziennikarski był rozumiany jako dążenie do prawdy i niezależności poglądów. W połowie lat 90. mogłem w TVP Łódź (nieważne było, kto nią rządził) jako publicysta wygłaszać subiektywne komentarze i opinie, a z pewnością nie były one bezstronne. Jeśli chcemy, by media publiczne były pluralistyczne, to powinni w nich pracować dziennikarze o różnych światopoglądach.

W ciągu ostatnich dwóch dekad zmienił się zakres prywatności. Nawet BBC, która zezwalała dziennikarzom na wyrażanie własnych opinii w mediach społecznościowych, pod warunkiem że zaznaczą, iż piszą w swoim imieniu, po 2020 r. zakazała im wyrażania w sieci prywatnych poglądów, które zdradzałyby ich preferencje polityczne lub poparcie dla partii politycznych albo kampanii społecznych. Powinni też unikać przekazywania postów dalej i dodawania lajków. W Polsce te sprawy często nie są uregulowane i dziennikarze mają z tym problem. Nie zapominajmy jednak, że w mediach społecznościowych nie istnieje prywatność. Dziś każda wypowiedź w sieci staje się publiczną i nie mamy na to wpływu – chyba że powstrzymamy się od publikacji. 

2024-08-21

Marek Palczewski