Pedagog w szponach hazardu. Pieniądze na wycieczki przeznaczał na grę

Miał być atrakcyjny, prawie tygodniowy wyjazd do Chorwacji. W programie: Jeziora Plitwickie, zwiedzanie Trogiru, Splitu i Dubrownika. Inne klasy składały się na wycieczkę do Włoch. Nikt nigdzie jednak nie pojechał.

Rys. Mirosław Stankiewicz

Najpierw przekładano wyjazdy z powodu lockdownu, a później zniknął dyrektor, który trzymał w swoim gabinecie pieniądze zebrane przez wychowawców klas. W liceum ogólnokształcącym, jednej z najlepszych szkół w województwie świętokrzyskim, zawrzało. Zdefraudowanych zostało ponad 500 tysięcy złotych. Mało tego, pieniądze przywłaszczał dyrektor, od lat uzależniony od hazardu.

Kuszący sejf

Po zatrzymaniu Tomasz G. potwierdził, że zabierał pieniądze przeznaczone na wycieczki szkolne, ale nie był nawet w stanie określić, jaka to jest kwota.

– Wydaje mi się, że mogło to być około 500 tysięcy złotych – oświadczył i w zasadzie się nie pomylił. Wyjaśniał także, że wielokrotnie organizował wycieczki i za każdym razem zlecał zbieranie pieniędzy wychowawcom klas, którzy później mu je przekazywali.

– Ja natomiast wpłacałem pieniądze do biur podróży, podpisywałem umowy i tak to od wielu lat funkcjonowało. Podobnie miało być tym ostatnim razem, z tym że plany pokrzyżowała pandemia i nie mogliśmy w terminie pojechać do Włoch i Chorwacji. Pieniądze były trzymane w sejfie w moim gabinecie i zaczęły mnie kusić. Przyczyną ich przywłaszczania był fakt, że od dłuższego czasu jestem uzależniony od hazardu, a konkretnie od obstawiania w zakładach bukmacherskich. Za pośrednictwem internetu obstawiałem wyniki różnego rodzaju wydarzeń sportowych, tylko raz odwiedziłem kasyno.

– Od jak dawna jest pan uzależniony? – pytali śledczy.

– Nie jestem w stanie tego określić. Już w 2018 roku byłem na terapii odwykowej w Szklarskiej Porębie przez kilka tygodni. Początkowo to pomogło, bo byłem „czysty” przez dwa lata. A później nałóg wrócił i zacząłem znowu grać.

Jak dalej wyjaśniał Tomasz G., początkowo grał za swoje pieniądze, a później zaczął pożyczać jakieś drobne kwoty.

– Aż doszedłem do tego strasznego momentu, gdy zacząłem podbierać ze szkolnych składek. Brałem systematycznie różne kwoty – jak potrzebowałem coś obstawić. Trwało to dwa lata i teraz bardzo się tego wstydzę. Chciałem jednocześnie podkreślić, że żaden z moich nauczycieli nie jest niczemu winien, tylko ja ponoszę za to całkowitą odpowiedzialność. Chciałbym wszystkich przeprosić za swoje zachowanie, uczniów, rodziców i grono pedagogiczne. Zobowiązuję się też, że naprawię wszystkie szkody, zwrócę te pieniądze.

Ucieczka na… Białoruś i do Sandomierza

Były już dyrektor opowiadał też, że przed zbliżającym się rokiem szkolnym wyjechał na kilka dni na Białoruś, bo „nie chciał, żeby to wszystko wypłynęło” i miał już dość „krętactw”.

– Później wróciłem do Polski, spędziłem noc w Białej Podlaskiej i pojechałem do Sandomierza, gdzie wynająłem pokój i mieszkałem tam do zatrzymania. Za jakiś czas z tego pokoju zabrałem wszystkie moje rzeczy, które teraz trzymam w samochodzie Opel Corsa. Tyle mi tylko pozostało…

Tomasz G. skończył historię i wiedzę o społeczeństwie na Uniwersytecie Łódzkim. Ukończył też studia związane z zarządzaniem oświatą. Najpierw był nauczycielem WOS-u w liceum, a w 2008 roku został tam dyrektorem. Jest rozwiedziony, ma pełnoletnią córkę. Nigdy nie był karany. Według biegłych psychiatrów nie jest chory psychicznie ani upośledzony umysłowo. Stwierdzono natomiast uzależnienie od hazardu.

– Przestałem normalnie funkcjonować, przestałem sypiać i obstawiałem zakłady w dzień i w nocy. Kończyłem pracę o 15 i zajmowałem się głównie tym. Wtedy było mi trochę lepiej, a później przychodziło poczucie winy. To było porównywalne z adrenaliną w sporcie. W rezultacie zostałem przez swój nałóg bez rodziny i bez zawodu. Przestałem też być aktywny fizycznie, nawet rowerem przestałem jeździć – zwierzał się na badaniu. Przyznał, że dużo czyta oraz interesuje się muzyką i sportem. Mężczyzna został oskarżony o przywłaszczenia. Zarzucono mu także wyłudzanie bankowych kredytów, które później spłacali żyranci.

Historyk-kierowca na umowę-zlecenie

Podczas pierwszej rozprawy Tomasz G. przyznał się tylko do zarzutu przywłaszczenia pieniędzy ze składek na wycieczki szkolne. Zaprzeczył natomiast, że wyłudził pożyczki i odmówił składania wyjaśnień. Sędzia Bożena Gawrońska pytała, czy rozpoczął już naprawianie szkód, co obiecywał jeszcze w śledztwie.

– Zacząłem już to powoli robić. Rozpocząłem pracę na umowę-zlecenia w firmie odzieżowej jako kierowca. Pracuję jednak dopiero od trzech miesięcy i zarobki nie są zbyt duże. Korzystam jednak z pomocy rodziny i zwróciłem już 6 tysięcy złotych żyrantowi mojej pożyczki. Będę się starał robić to dalej.

Przed sądem zeznania składali pracownicy liceum. Świadek Ewelina S.-K. była zastępcą oskarżonego.

– Kiedy dyrektor nie wrócił we wrześniu do szkoły, nauczyciele, uczniowie i ich rodzice zaczęli się dopytywać o wycieczki, które miały się odbyć. Nie mogłam udzielić żadnych informacji, bo nie byłam zaangażowana w to, czym zajmował się dyrektor. Nawet nie wiem, w jaki sposób były zbierane pieniądze. A już zupełnie nie miałam pojęcia, że one znikały.

– Od jak dawna pani pracuje w tej szkole?

– Od 2008 roku i wiem, że wcześniej odbywały się wycieczki, w których jednak nigdy nie uczestniczyłam. Prawdę mówiąc, nie wiem, czy ich organizacją zajmował się bezpośrednio dyrektor i czy to on kontaktował się bezpośrednio z biurami podróży.

– Czy wiedziała pani, że Tomasz G. ma kłopoty z hazardem?

– Nie miałam na ten temat żadnych informacji. Dla mnie był po prostu przełożonym, dobrym dyrektorem i dobrym pedagogiem.

Świadek Anna K., nauczycielka:

– Na polecenie oskarżonego, który był wówczas dyrektorem, zbierałam od uczniów mojej klasy pieniądze na wycieczkę do Chorwacji. A później mu je przekazałam – mam potwierdzenia za wszystkie transze. I w zasadzie na tym skończyła się moja rola. We wrześniu ubiegłego roku pojawiła się informacja, że pan dyrektor nie pojawił się w szkole i zaczęły się różne domysły. W rezultacie dowiedziałam się z internetu, że pieniądze przeznaczone na wycieczki zniknęły.

– Czy wcześniej też były organizowane wycieczki i pieniądze zbierano na tej samej zasadzie? – pytał sąd.

– Tak, i zawsze wszystko było w porządku. Prawdę mówiąc, nigdy nie miałam zastrzeżeń do pana dyrektora.

Świadek Marta S., nauczycielka:

– W 2019 roku dyrektor poprosił wychowawców klas, żeby ogłosili, że szukani są chętni na zagraniczny wyjazd. Ci, którzy byli zainteresowani wycieczką, wpłacali mi pieniądze w ratach, a ja przekazywałam je panu dyrektorowi. Wyjazd miał być wiosną, ale z powodu pandemii został przełożony na jesień. Jako że dalej była epidemia, dowiedzieliśmy się od oskarżonego, że pieniądze są już wpłacone do biura podróży i czekamy na dogodny termin. Część uczniów zrezygnowała z powodu ukończenia szkoły. Zgłaszaliśmy to dyrektorowi i wszyscy w ratach odzyskiwali wpłacone pieniądze. Do wycieczki jednak nie doszło z wiadomych powodów.

Lubiany przez wszystkich szef i nauczyciel

Świadek Arkadiusz M. również zbierał pieniądze w swojej klasie na wycieczkę do Chorwacji i przekazał je – jak wszyscy inni wychowawcy – dyrektorowi.

– Skończyło się tak, że nie pojechaliśmy na wycieczkę i nie zobaczyliśmy już w szkole dyrektora.

– Znał pan dobrze oskarżonego? – chciał się dowiedzieć sąd.

– Pracuję w tej szkole od 1993 roku, a Tomasz G. przyszedł do nas później. Z tego co pamiętam, gdy został dyrektorem, były organizowane różne wycieczki, ale nigdy nie było żadnych problemów z finansami. Słyszałem pogłoski, że Tomasz G. gra w jakichś zakładach, ale nigdy nie wzbudziło to mojego zaniepokojenia. Osobiście nie miałem z nim żadnych konfliktów. Można nawet powiedzieć, że byliśmy w bardzo bliskich relacjach: był wobec mnie bardzo w porządku jako przełożony. Z tego, co wiem, lubili go zarówno nauczyciele, jak i uczniowie.

Świadek Beata O.:

– Dopiero podczas wizyty na policji dowiedziałam się o tej całej aferze. Byłam w szoku, bo oskarżony był bardzo dobrym dyrektorem, lubianym przez wszystkich.

Świadek Mariusz Z.:

– Jako wychowawca klasy zbierałem, na polecenie dyrektora, pieniądze na wyjazd do Włoch. To była dość rutynowa sprawa, bo zawsze to się tak odbywało i zawsze wszystko było w porządku.

– Wiedział pan, że oskarżony miał kłopoty z hazardem? – pytała sędzia.

– Kiedyś na jakimś spotkaniu towarzyskim coś na ten temat mówiono, ale nie przywiązywałem do tego szczególnej wagi. Traktowałem to jako jakieś niesprawdzone pogłoski.

– Był pan w bliskich relacjach z Tomaszem G.?

– Mogę powiedzieć, że się przyjaźniliśmy, no, może kolegowaliśmy…

Proces trwa. 

2023-11-28

Jacek Binkowski


Wiadomości
Nie słychać w Moskwie kurantów [REPORTAŻ ANGORY]
Wojciech Barczak
Albo my ich, albo oni nas. Rozmowa z prof. RYSZARDEM PIOTROWSKIM
Krzysztof Różycki
Ta uczelnia współpracowała z Collegium Humanum. Obiecuje „Doktorat w 100 dni”.
Beata Dżon-Ozimek
Społeczeństwo
Fajbusiewicz wraca do spraw sprzed lat. Śmierć z narkotykami w tle
Michał Fajbusiewicz
Dziennikarstwo a sztuczna inteligencja. Czy mamy się czego obawiać?
Marek Palczewski
Tata bez zobowiązań. Na niektórych alimenciarzy nie ma sposobu
E.W. na podst.: Małgorzata Święchowicz, „Zadłużeni u dzieci”, „Newsweek” nr 35
Igrzyska paralimpijskie. Zachwycające otwarcie i wielkie nadzieje
MS, FLORENCE VIERRON LÉNA LUTAUD ARIANE BAVELIER © Figaro Syndication 2024
Świat/Peryskop
Nieustępliwa irańska opozycja działa od ponad dekady w okolicach Tirany
PKU, MATTHIAS RÜB © FAZ 2024
Gwinea Równikowa. Syn prezydenta prowadzi skandalicznie luksusowe życie
MS, TANGUY BERTHEMET © Figaro Syndication 2024
5 najbardziej zagrożonych miejsc z listy światowego dziedzictwa UNESCO
AS na podst.: dailymail.co.uk, geographical.co.uk
Hymny narodów świata: Baleary
Henryk Martenka
To musisz zobaczyć na Sycylii. Przyroda, zabytki i kuchnia
Wojciech Nawrocki
Lifestyle/Zdrowie
Wcale nie „z niczego”. Miłość a ludzki mózg
Na podst. tekstu Dominiki Tworek
81. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji. Gwiazdy i słoń na plakacie
ANS
„Harry Potter”, czyli Książka, która zmieniła oblicze literatury
(MS) ALICE DEVELEY MADELEINE METEYER
Angorka