R E K L A M A
R E K L A M A

Żukowska chce usunięcia domniemania niewinności u oskarżonych o gwałt

Podczas debaty politycznej reprezentantka Lewicy Anna Maria Żukowska wysunęła propozycję usunięcia zasady domniemania niewinności w przypadku oskarżeń o gwałt. Wywołało to lawinę krytyki, gdyż takie rozwiązanie spowodowałoby, że oskarżony nie będzie mógł w żadnym stopniu dowieść, że nie popełnił przestępstwa. To jednak nie pierwsza tak dziwna wypowiedź ze strony działaczki Lewicy.

Fot. Wikimedia

Ochrona powinna działać w dwie strony. Ale nie według Lewicy

Posłanka Anna Maria Żukowska podczas debaty w „Super Expressie” zasugerowała, że samo oskarżenie o gwałt powinno wystarczyć i nie będzie konieczne przedstawianie dowodów.

Zmiana definicji przestępstwa zgwałcenia. Nie może już być tak, że ofiara musi udowadniać, że się broniła, że krzyczała, że musi mieć jakichś świadków na to – wyjaśniła swój pomył Żukowska.

Z jednej strony nie da się  ukryć, że udowodnienie gwałtu przez ofiarę rzeczywiście niekiedy stanowi rzecz trudną, zwłaszcza jeśli od dokonania przestępstwa minęło sporo czasu. Wówczas zrobienie chociażby obdukcji na niewiele się zda. Jednakże już sam świat celebrytów pokazuje nam, że bardzo łatwo jest paść ofiarą niesłusznych oskarżeń. Wówczas, nawet jeśli ostatecznie okaże się, iż rzeczywiście nic takiego nie miało miejsca, ostracyzm społeczny nadal się utrzymuje.

A czymże jest samo domniemanie niewinności? Stanowi ono kluczowy element prawa karnego, który zakłada, że osoba oskarżona o przestępstwo jest traktowana jako niewinna, dopóki jej wina nie zostanie udowodniona zgodnie z prawem. Nie da się ukryć, iż bez tej zasady nie można mówić o sprawiedliwym i uczciwym procesie karnym. Pozwala ona bowiem na dokonanie rzetelnego i obiektywnego przedstawienia dowodów oskarżonemu bez opierania się na domysłach. Lewica ewidentnie chce to zmienić w przypadku oskarżeń o gwałt.

Anna Maria Żukowska. Najdziwniejsze wypowiedzi

Analizowana polityczka w ciągu całej swojej działalności użyła tylu nieprzemyślanych sformułowań, że w serwisie YouTube powstała nawet specjalna seria punktująca jej poglądy. Nie zamierzam wymieniać tu absolutnie wszystkiego, ale skupię na pierwszych z brzegu kontrowersjach, które bynajmniej nie zagwarantowały Żukowskiej poparcia.

W odniesieniu do wypowiedzi jednego z internautów związanych z przedsiębiorstwami i ZUS-em (a Żukowska lubi toczyć batalie na Twitterze), działaczka napisała:

Przeczytał Pan ze zrozumieniem czy nie? Nic tu nie ma o ZUS-ie czy podatkach. Jest o tym, które przedsiębiorstwa generują wzrost gospodarczy i w których są wyższe płace. Gospodarce zwyczajnie opłaca się promocja zatrudnienia w dużych firmach, a nie głaskanie po głowie biedafirm.

Nazywanie małych działalności „biedafirmami” moim zdaniem nie przystoi lewicowemu politykowi.

Polityczka zyskała też nominację do Biologicznej Bzdury Roku, kiedy oceniła, iż „zdarzają się takie sytuacje, że biologiczny mężczyzna rodzi dziecko”.

Jednak powyższe dwa przykłady to abstrahowanie od tematu, który wziąłem na tapet. Według mnie najmocniejszą wpadką jest odpowiedź Żukowskiej na post użytkownika krytykującego Biedronia za to, że złośliwie oceniał Kidawę-Błońską. Polityczka odparła wówczas:

Albo jest się polityczką i bierze się udział w polityce jako podmiot, albo jest się łajzą i własne otoczenie traktuje cię jak mebel. „Nie jest łatwo”?  A komu jest?

Widać tu ewidentne poczucie wyższości i stwierdzenie, że jeśli jest się słabym, to zasługuje się na miano „łajzy”. W jaki sposób pokrywa się to z mówieniem przez panią Żukowską o ofiarach gwałtów? Gdyby zastosować tę wypowiedź właśnie w kontekście tychże ofiar, wydźwięk byłby katastrofalny.

Nietykalna w ugrupowaniu

Wydawać by się mogło, że tak duża liczba wpadek (a i tak wymieniłem tylko trzy) spowoduje, że politycy Lewicy powiedzą „dość” i odprawią Annę Marię Żukowską na ławkę rezerwowych. Jednakże praktyka pokazuje, że wcale się tak nie dzieje. Dlaczego? Rąbka tajemnicy uchylają niektórzy lewicowcy.

Ostrych słów wobec Żukowskiej jakiś czas temu użyła Joanna Senyszyn. Powiedziała ona Newsweekowi, że:

To święta krowa w partii i w klubie parlamentarnym jest tylko dlatego, że jest chroniona przez przewodniczącego Czarzastego jak, nie przymierzając, księża pedofile przez swoich biskupów.

Słów krytyki nie szczędził także Robert Kwiatkowski, który odszedł z partii Czarzastego, mimo iż przez ponad 40 lat był jego najbliższym współpracownikiem. Z zadowoleniem przyznał on, iż:

Mądrości pani Żukowskiej już mnie nie obciążają. Czuję się od nich wolny.

Są też oczywiście politycy, którzy biorą Żukowską w obronę, doceniając sposób jej wypowiedzi jak i całokształt jej działalności.

Anna Maria Żukowska to polityczka, która nie bierze jeńców. Szczególnie w mediach społecznościowych. To, co w sercu, to na dłoni. Mówi to, co myśli. Wierzy głęboko w to, co mówi – ocenia Krzysztof Śmiszek.

2023-09-13

Sebastian Jadowski-Szreder