Współcześni prawicowcy lubią widzieć siebie jako spadkobierców powstańców styczniowych, zesłańców syberyjskich, legionistów Piłsudskiego, żołnierzy, którzy czwórkami do nieba szli na Westerplatte i ofiar ubeckich katowni. Tymczasem rzeczywistość jest znacznie mniej heroiczna – wystarczy groźba prac społecznych (najpewniej grabienia liści), by prezydent Rzeczypospolitej ruszał im z odsieczą.
Sprawa Bąkiewicza sięga października 2020 roku, kiedy podczas jednej z manifestacji Strajku Kobiet doszło do incydentu z jego udziałem. Protestujący – w tym znana aktywistka, tzw. Babcia Kasia – zgromadzili się wówczas przed kościołem św. Krzyża w Warszawie, wyrażając sprzeciw wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego zakazującego aborcji. Przed świątynią stanęli działacze Stowarzyszenia Marsz Niepodległości związani z Bąkiewiczem, którzy blokowali wejście do kościoła, szarpali protestujące kobiety i niektóre z nich siłą wynosili. Wśród poszkodowanych znalazła się właśnie Babcia Kasia. Za ten atak został skazany w marcu 2022 roku. Wyrok: zwrot kosztów procesu i prace społeczne.
Subskrybuj