– Wojtek, jedziesz tam.
To Lubelszczyzna. Na miejscu rozległy zalew na Wieprzu i jeszcze jeden, mniejszy tuż obok. Na przeciwległym brzegu w Nieliszu spory ruch – widać sprzęt pływający, kilka budek z plażowym żarciem i grupki chętnych na kąpiel. A co w Nawozie?
Też jest plaża, ale bez infrastruktury, dlatego ludzi tu nie uświadczysz. Bezruch, wodne ptactwo, spokojne fale i błoga nuda.
– Przepraszam, przyjechałem do Nawozu czy do Nawoza?
– Do Nawoza, proszę pana – odpowiada pani Magda.
Skąd Nawóz?
Tu zdania są podzielone.
– Musimy się chyba wziąć i ustalić historię wioski – mówi pani Ewa, teraz gminna radna. – Słyszałam, że dawno temu, po jakimś zebraniu, krzyknięto: na wóz! I tak zostało.
Inni przywołują opowieści swych dziadków, że chodzi o przybyszów, których tu kiedyś „nawieziono”. Że wioskę założyli przyjezdni. Wbrew pozorom obie opowieści się nie wykluczają, bo decyzja o założeniu Nawoza mogła zapaść na wiejskim zebraniu. Tyle że dawno temu, szczególnie w średniowieczu, o zakładaniu wiosek nie decydowano na demokratycznych zebraniach… jest zagadka.
Subskrybuj