Trzecia Droga czarnym koniem wyborów

Trzecia Droga, czyli koalicja Polski 2050 Szymona Hołowni oraz PSL pod przywództwem Władysława Kosiniaka-Kamysza, według pierwszych powyborczych wyników exit poll zdobyła 13,8 % głosów. Przypomnijmy, że ta formacja miała utrudnione zadanie, bo musiała przekroczyć próg wyborczy, który wynosi 8%. Co sprawiło, że Polacy zaufali Trzeciej Drodze?

Fot. Wikimedia

Niedawne niepokojące wyniki sondaży

Trzecia Droga okazała się rewelacją tych wyborów parlamentarnych, a przypomnijmy, że dwa tygodnie temu sondaże wskazywały na to, że miała 9 proc. poparcia, czyli była minimalnie nad 8-procentowym progiem dla koalicji wyborczych. Co więcej, jak podaje „Rzeczpospolita”, PiS twierdził, że miał swoje wewnętrzne badania, w których notowania Trzeciej Drogi były jeszcze gorsze. Tylko w jednym z wielu badań obozu władzy Trzecia Droga uzyskała poparcie gwarantujące przekroczenie progu. A jednak na ostatniej prostej, w tym dzięki debacie w TVP (o czym piszemy w dalszym fragmencie tekstu), Trzecia Droga zapewne zaskoczyła wielu komentatorów.

Atak Kaczyńskiego

Na początku października Jarosław Kaczyński zaatakował Trzecią Drogę podczas spotkania z wyborcami w Busku-Zdroju. To było o tyle istotne, że wcześniej PiS ignorował tę formację, uznając, że nie jest dla niego groźna. Prezes PiS wówczas twierdził, że w debacie o pakcie imigracyjnym w Parlamencie Europejskim europosłowie PSL nie wyrazili sprzeciwu podobnie jak ci z KO:

– PSL ma sojusz z grupą Hołowni, a tam jest pani Thun, która jest wręcz fanatyczną zwolenniczką tego typu rozwiązań (Kaczyński miał na myśli politykę migracyjną) – komentował prezes PiS.

Pozytywny przekaz

Rzecz w tym, że Trzecia Droga zaprezentowała zupełnie inną narrację niż PiS – retoryka rządzących była przez całą kampanię negatywna, zorientowana na polaryzację, mobilizację elektoratu poprzez wzbudzanie strachu, natomiast Trzecia Droga skupiła się na przekonywaniu wyborców centrowych, umiarkowanych, tych, którzy mają już dość wojny polsko-polskiej podsycanej przez PiS i KO/PO. Trzecia Droga zaprezentowała się jako siła polityczna, która nie chce dokonać rewolucji chociażby światopoglądowej (ta formacja skłania się ku referendum w takich kwestiach), gospodarczo jest stosunkowo liberalna, o czym świadczy wzięcie na pokład Ryszarda Petru, byłego lidera Nowoczesnej, ale też niegdysiejszego umiarkowanego posła Konfederacji Artura Dziambora.

Nie dali się wchłonąć KO

Atutem Trzeciej Drogi było też to, że nie zamierzała dać się zwasalizować KO, chciała się odróżniać od głównej siły opozycyjnej. Tego przed laty nie potrafiła Nowoczesna, która stała się „przystawką” Platformy Obywatelskiej i szybko okazała się, że niespecjalnie różniąc się od tej partii, została przez nią z czasem wchłonięta. Tymczasem Trzecia Droga np. nie uczestniczyła w „Marszu Miliona Serc”, jej przedstawiciele zdecydowali się na kontynuowanie objazdu po kraju, by działać w terenie i tak przekonywać do siebie wyborców. Wkrótce najpewniej czeka nas koalicja KO, Trzecia Droga, Lewica, a formacja Hołowni i Kosiniaka-Kamysza będzie mogła zgłaszać swoje postulaty i mając stosunkowo duże poparcie, nie jest skazana na porażkę w forsowaniu własnych idei w koalicji rządowej.

Hołownia zyskał dzięki debacie

Przedwyborcza debata w TVP była popisem Szymona Hołowni, który skupił się na merytorycznym przekazie bez antagonizowania. Gdy Mateusz Morawiecki i Donald Tusk wybrali konfrontacyjny ton, Hołownia starał się trafić ze swoim przesłaniem do „normalsów”.

Hołownia w debacie zaprezentował się jako polityk, który miał przekaz dla młodych wyborców i umiarkowanych konserwatystów.  Wyeksponował wątek istotny dla zwykłych obywateli. Otóż gdy został zapytany o wiek emerytalny, wspomniał o kolejkach do lekarza i przedstawił ideę Trzeciej Drogi na naprawienie systemu ochrony zdrowia: „My proponujemy: jeśli się nie dostaniesz do lekarza na NFZ w określonym czasie, to państwo zwróci ci koszt prywatnej wizyty”. Przy pytaniu o 800 plus podkreślał, że nikt nie zlikwiduje tego programu, ale dodawał: „To są wasze pieniądze, rząd ich nie rozrzuca z helikoptera”.

A zatem zasugerował też, że w polityce określonej niekiedy przez liberałów mianem „rozdawnictwa” należy mieć umiar. Hołownia nie jest radykalnym przeciwnikiem programów socjalnych, nie można nazwać go też dogmatykiem liberalizmu. Wydaje się, że w kwestiach gospodarczych pozycjonuje się w centrum i chce łączyć różne elementy bez popadania w skrajności.

Zakpił z polaryzacji

Niewątpliwie niezwykle istotnym wątkiem w narracji Szymona Hołowni była wspomniana już wcześniej polaryzacja, podczas debaty nawiązał zręcznie do werbalnej wojny Mateusza Morawieckiego z Donaldem Tuska. Sam nie wchodził z nikim w potyczki słowne, nie dał się sprowokować.

„To wszystko jest jak w dowcipie: »Dziadku, wojna się skończyła 20 lat temu«. »Tak? To po co ja te pociągi ciągle wysadzam?«. Premier może w kółko opowiadać, co Tusk mu kiedyś zrobił. A ważne są inne rzeczy” – mówił Hołownia.

Hołownia jest sprawny retorycznie, jednocześnie nie wypowiada pustych frazesów. Wydaje się, że w tych wyborach wiele dało mu także doświadczenie wyniesione z pracy w telewizji. Nie da się ukryć, że czuł się świetnie, gdy przemawiał do wyborców, a nawet w formule debaty, którą sam nazwał odpytywanką, nie stracił rezonu, zachowywał się w istocie jak odpowiedzialny lider opozycji. Był znacznie bardziej przekonujący niż Donald Tusk, który wyszedł z wprawy, bo – jak wiadomo – przez długi czas nie uczestniczył w tego typu eventach.

KO była skazana na Trzecią Drogę

Przypomnijmy, że wiele osób dobrze życzących dotychczasowej opozycji, a przede wszystkim KO, zachęcało do głosowania na… Trzecią Drogę.

– Mam z tym kłopot, nie ukrywam. Z jednej strony bardzo chciałbym zagłosować na Michała Szczerbę, bo to mój były asystent, którego niezwykle wysoko cenię jako posła opozycji, człowieka pracowitego, szlachetnego, z pomysłami. Z drugiej chciałbym na listę Trzeciej Drogi. Każdy, kto chce, by to nie tylko był sukces jednego dnia, ale taki w postaci zmiany rządu, powinien oddać głos na którąś z partii spoza głębokiej polaryzacji.  Każdy, komu zależy, co będzie dalej – czy PO będzie miała szansę na partnera, by zbudować z nim większość – powinien zagłosować na Trzecią Drogę. A jeśli komuś gra w sercu inaczej, to na Lewicę – mówił już kilka miesięcy temu Bronisław Komorowski w Radiu ZET.

Teraz możemy stwierdzić, że Trzecia Droga okazała się strzałem w dziesiątkę opozycji.

 

2023-10-16

Bartłomiej Najtkowski