R E K L A M A
R E K L A M A

Szacunek bez szacunku [FELIETON OGÓRKA]

To – akurat na szczęście – nie polskie wybory zaczęły pisać nową historię w dziejach demokracji, ale rumuńskie. Największa zmiana nastąpiła w tym, że już większość osób opuszczających w tym kraju lokale wyborcze odmówiła ankieterom odpowiedzi na pytanie, na kogo głosowała, co spowodowało, że nie dawało to podstaw do snucia jakichkolwiek prognoz ani szacunków, tzn. można było dalej próbować je klecić, ale były z góry całkowicie niewiarygodne.

Rys. Gemini

Nowością było to, że zaczepiani pod lokalami nie kłamali, nie zmyślali, nie wymigiwali się od odpowiedzi – jak robili to dotąd – ale po prostu spuścili ankieterów na drzewo. Mieli po temu powód: poprzednie rumuńskie wybory zostały unieważnione m.in. dlatego, że ich wyniki odbiegały drastycznie od sondaży, a więc sondaże przestały być niezobowiązującą zabawą, a zostały potraktowane jako coś mającego oficjalne znaczenie. Naturalnie zdecydowanie zadawało to kłam zwyczajowym deklaracjom, że ankiety to tylko statystyki, nikomu nieujawniane i niewpływające na przebieg głosowania, albowiem właśnie zostały do tego użyte.

Wielu ludzi nie wierzy i dziwi się tej praktyce przepytywania przed lokalami, bo nigdy nie trafiło na nich; kto więc właściwie rzekomo udziela tych odpowiedzi? Sam głosowałem w każdych wyborach od 1989 roku, i to w różnych miejscach: w Warszawie, w górach i nad morzem, a raz nawet – pochwalę się – w Konsulacie Generalnym RP w Nowym Jorku (oddałem głos na Palikota!), ale nikt nigdy nie chciał się tego ode mnie dowiedzieć. Może ewentualni ankieterzy z góry przewidywali, że moi kandydaci i tak przegrają.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-05-23

Michał Ogórek