Poszło o „debila”
Zgłaszałem się do głosu, ty debilu – powiedział Suski do Piotra Adamowicza, który właśnie zamykał posiedzenie. Potem dodał: – Po prostu po imieniu nazywam debila – debilem, oszusta.
Wszystko to miało miejsce na ostatnim posiedzeniu i choć Adamowicz wydawał się zachować stoicki spokój, ostatecznie ogłosił, że polityk PiS musi ponieść konsekwencje swoich słów. W rozmowie z „Super Expressem” Adamowicz poinformował:
To nie jest pierwszy tego typu wyskok posła Suskiego. Ja przygotowuję całą dokumentację i oczywiście wystąpię do Prezydium Sejmu w tej sprawie, domagając się kary dla niego.
Adamowicz powiedział również, że tydzień wcześniej Suski również go obrażał, używając takich słów jak „debil” czy „aparatczyk”.
Suski jednak próbował bronić się przed tymi oskarżeniami. Polityk PiS wyznał, że jego przeciwnicy również wyzywają członków jego partii, śpiewają piosenki nawołujące do ich usunięcia z kraju i określają sytuację jako wojnę. Jego zdaniem wszystko to powoduje, iż nie powinni oczekiwać przeprosin.
Podarcie dokumentów
Okazuje się jednak, że wyzwiska to tylko kropla w morzu, a sam Suski ma na swoim koncie inne niestosowne zachowania. I wszystkie je Adamowicz zadeklarował się ujawnić. Jak zdradził polityk „Super Expressowi”:
Jakiś czas temu wyszedłem w trakcie posiedzenia komisji odebrać ważny telefon. Przed wejściem zobaczyłem na stole podartą listę obecności. Nie wiem, czy podarł ją pan Suski, czy nie, ale było to po jego wyjściu. Wystąpiłem do marszałka Hołowni z prośbą o zbadanie tego, sprawdzenie monitoringów i tak dalej.
Poseł zauważa, że w tej sytuacji może chodzić o przestępstwo dotyczące dokumentów państwowych. „Super Express” próbował skontaktować się w tej sprawie z Suskim, jednak gazecie nie udało się nawiązać z nim kontaktu.