R E K L A M A
R E K L A M A

Selekcję czas zacząć. Opinie biegłych niezgodne z prawdą

Sądowe opinie lekarskie powinny być profesjonalne i obiektywne. Tymczasem na coraz większą skalę stają się stronnicze, a często nawet sprzeczne z aktualną wiedzą medyczną. 

Rys. Katarzyna Zalepa

Przypadek I

Wyniszczony chorobą alkoholową 65-letni mężczyzna trafił do szpitalnego oddziału ratunkowego z rozległymi zaawansowanymi odleżynami. Zamiast skierować pacjenta do szpitalnego oddziału i rozpocząć leczenie zachowawcze, dyżurny chirurg oczyścił odleżyny ze zmian martwiczych. Po zabiegu mężczyzna został przewieziony do zakładu opiekuńczo- leczniczego, który przypominał dom opieki społecznej. Po kilku dniach wystąpiła sepsa i pacjent zmarł.

Rodzina zawiadomiła prokuraturę, która o sporządzenie opinii zwróciła się do prywatnej firmy zajmującej się przede wszystkim organizacją pogrzebów, a w zakresie swojej działalności ma także wpisane usługi medyczne. Właściciele sporządzenie opinii zlecili lekarzom z uniwersytetu medycznego. Zastanawiające, że prokuratura, zamiast bezpośrednio zwrócić się do uczelni, wybrała firmę pogrzebową.

Przypadek II

Kobieta z donoszoną ciążą została przyjęta na oddział położniczy. W celu przyśpieszenia porodu podano oksytocynę, ale nie podłączono pacjentki do aparatury KTG (monitorowanie akcji serca płodu wraz z zapisem czynności skurczowej macicy), co jest procedurą obowiązkową. Na domiar złego był to przypadek konfliktu pępowinowego (pępowina dwukrotnie ciasno była owinięta wokół szyi płodu). Mimo podania oksytocyny poród nie postępował i lekarz wykonał tzw. manewr Kristellera – łokciem z całej siły uciskał brzuch, próbując „wypchnąć” dziecko.

Profesor Stanisław Radowicki, były konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii, autorytet w tej dziedzinie medycyny, swego czasu stwierdził: „Jest to zabieg groźny dla życia i zdrowia pacjentki. Nie ma takich sytuacji, w których można go zastosować” (rynekzdrowia.pl).

Doszło do mózgowego porażenia dziecięcego, którego skutki są widoczne do dziś.

Sąd powołał biegłych, którzy uznali, że postępowanie pracowników oddziału położniczego było prawidłowe, co dr Ryszard Frankowicz, specjalista ginekolog-położnik, nazwał fałszem intelektualnym.

Przypadek III

Podczas opieki nad ciężarną lekarz z prywatnego gabinetu położniczo-ginekologicznego aż do 40. tygodnia nie rozpoznał, że jest to przypadek makrosomii, gdy prognostyczna masa płodu przekracza 4500 g i taki poród musi się odbyć w drodze cesarskiego cięcia. Ginekolog wiedział też, że z powodu przebytej operacji okulistycznej (pacjentka miała zaświadczenie lekarskie) nie może ona rodzić siłami natury.

W szpitalu, na oddziale ciąży powikłanej, w 41. tygodniu nie stosowano stałego monitorowania stanu dziecka za pomocą KTG. Nie wykonano przedporodowego badania USG, nie rozpoznano makrosomii płodowej i skierowano pacjentkę do naturalnego porodu. W celu jego przyśpieszenia podano oksytocynę, co w takiej sytuacji mogło zagrozić życiu i zdrowiu matki i dziecka. Gdy mimo wysiłków lekarzy nie było postępu porodu, w ostatniej chwili zdecydowano się na przeprowadzenie cesarskiego cięcia. Pojawiły się zielone wody płodowe świadczące o zaawansowanym niedotlenieniu wewnątrzmacicznym. Wydobyto chłopca, który ważył ponad 5000 g, a jego stan lekarze pediatrzy ocenili na 3 w liczącej od 0 do 10 skali Apgar. Mimo ewidentnego braku należytej staranności i ostrożności – zarówno ze strony ginekologa z prywatnego gabinetu, jak i szpitala – podczas trwającego kilka lat procesu biegli nie chcieli zająć jednoznacznego stanowiska, co świadczyło o źle pojmowanej solidarności zawodowej.

To tylko trzy niedawne przykłady fatalnego opiniowania z setek, jakie publikowaliśmy na łamach „Polskiego pacjenta”.

Wynagradzać i egzekwować

W Polsce z roku na rok maleje liczba biegłych sądowych. Jeszcze dziesięć lat temu było ich 18 tys., w tym 3 tysiące lekarzy. Teraz ta liczba spadła do 13 tysięcy.

Lekarze zgodnie twierdzą, że przyczyną takiego stanu są skandalicznie niskie wyceny pracy biegłych, które po 15 latach podniesiono ostatnio o 3 – 5 proc.

Za godzinę pracy biegły ze stopniem doktora otrzymuje 59,59 zł, doktor habilitowany 71,93, a profesor 91,80 zł.

– Czy jednak nawet tak niskie wynagrodzenie uzasadnia tak złą, żeby nie powiedzieć fatalną, jakość pracy biegłych – pyta retorycznie dr Frankowicz. – Przez ponad 30 lat zapoznałem się z więcej niż 20 tysiącami spraw dotyczących zdarzeń medycznych i jeszcze większą liczbą opinii biegłych. Niestety, co najmniej połowa była nieobiektywna, nierzetelna, a w wielu przypadkach biegli dopuszczali się ewidentnych czynów o znamionach przestępstwa. Jak zminimalizować tę patologię? Po pierwsze, podnieść stawki wynagrodzeń. Nie o 5 czy 50 proc., tylko o kilkaset. W skali budżetu to byłyby niewielkie pieniądze. Nie może być tak, żeby profesor medycyny mógł legalnie zarobić w publicznej służbie zdrowia ponad 100 tys., a wykonując sekcję zwłok dostał za to mniej niż rzeźnik w zakładach mięsnych. Po drugie, trzeba dokonać weryfikacji i selekcji biegłych. Utworzyć zespół, może na szczeblu Ministerstwa Sprawiedliwości, który przejrzy sprawy o zdarzenia medyczne, przede wszystkim te, w których uchylono wyrok pierwszej instancji. Wówczas trzeba zbadać jakość opinii w każdej ze spraw. Lekarze, którzy mieli kilka takich przypadków, powinni zostać usunięci z listy biegłych prezesów sądów okręgowych. Także sądy i prokuratury powinny mieć taką listę, żeby nie wyznaczać tych lekarzy w ramach instytucji biegłych ad hoc (doraźnych). Wreszcie ci biegli, którzy podczas opiniowania dopuścili się fałszerstwa, powinni ponieść odpowiedzialność karną i dyscyplinarną. 

2025-09-28

Krzysztof Różycki