Olga Zawiruhka przyjechała do Polski z partnerem i dwójką dzieci 10 lat temu. Z polskimi korzeniami bez trudu uzyskała obywatelstwo i znalazła pracę. Szlaki przetarła jej mama – Halina, która do naszego kraju przyjechała 25 lat temu i wzięła ślub z Polakiem. – Po kilku latach „poszliśmy na swoje” – opowiada Olga. – Kupiliśmy na kredyt trzy pokoje z kuchnią, cały nasz świat.
Czarne chmury przyszły razem z niedawną pandemią. Najpierw COVID-19 zabrał męża pani Haliny, niedługo później z Olgą rozstał się partner. – Kiedy zostałam sama, by móc utrzymać się na powierzchni, spłacać kredyt i wyżywić rodzinę, musiałam przeprowadzić się do mamy i jej domu po mężu, a moje mieszkanie wynająć – tłumaczy. – Było sporo chętnych, ale urzekła mnie jedna rodzina: on, ona i trójka dzieci. – Pamiętam, jak córka zachwycona przyjechała do domu – wspomina Halina Szewczuk, mama Olgi. – Mówiła: „Taka szczęśliwa rodzina nam się trafiła!”. Jakby Pana Boga za nogi złapała, a to złe duchy musiały przecież ich przysłać.
Na prawie to ja się znam
Z tego, co 44-letni L.W. (inicjały zostały zmienione) mówił właścicielce, wynikało, że pracuje sporo „w delegacjach”, a jego partnerka opiekuje się domem i dziećmi. Podpisali umowę: 1900 zł miesięcznie, do tego opłaty (ok. 1200 zł). – Bardzo mu zależało, żeby płacić gotówką, bo mówił, że on też dostaje pieniądze w gotówce. Zgodziłam się, bo przecież to jest legalne. Zapłacili 2000 kaucji i w lutym wprowadzili się do mieszkania – relacjonuje Olga. Problemy zaczęły się już po dwóch miesiącach, L.W. zapłacił w terminie tylko raz, później przestał płacić w ogóle. Rozmowa ostatniej szansy miała miejsce w wakacje. L.W. zapłacił niewielką część zaległości i zadeklarował, że w kolejnych miesiącach, niezależnie od bieżących zobowiązań, pokryje w ratach zaległość. – Guzik z tego wyszło i wtedy, zgodnie z umową, wręczyłam mu wypowiedzenie. Oboje z partnerką podpisali kwit z adnotacją, że wyniosą się do 9 września. Tyle że się nie wynieśli.
Subskrybuj