R E K L A M A
R E K L A M A

Książę i żebrak [FELIETON MARTENKI]

Widowisko, w jakim wziął udział angielski monarcha Karol III i jego amerykański gość Trump, warte było celów, jakie sobie gospodarze wyznaczyli. Anglicy doskonale wiedzieli, że aby uzyskać cokolwiek od Amerykanów, warto wymachiwać arkuszem Excela, ale przede wszystkim należy zaspokoić nienasycone ego Trumpa.

Król Karol III /Fot. Flickr

A mieli najważniejsze, ceremonialne instrumenty, by demagoga i populistę wszech czasów obłaskawić. Umieli się też nimi posłużyć! Bałem się jeno, by w sztywnym protokole dworskim i dyplomatycznym Trump nie zrobił jakiejś wolty – bo jest w tym mistrzem świata – i nie powtórzył historii, którą opisał amerykański pisarz Mark Twain w powszechnie znanej – chyba? – powieści „Książę i żebrak”. Bo wtedy z pyszna mieliby się Anglicy, za to jak zepsuty bachor radowałby się Trump, a także jego żarliwi stronnicy, w tym polski prezydent Nawrocki i kilku innych, podobnych.

Każdy ma takiego idola, jakiego jest w stanie sam sobie wykreować. Idolem Nawrockiego jest Trump, który od początku swej drugiej kadencji przekonuje nas, że nadal nie rozumie, jak działa świat; nie ogarnia przyczyn i skutków zarządzanych przez siebie wojen celnych, zawsze samobójczych; nie chwyta, że izolacja USA definitywnie zdegraduje dzisiejsze mocarstwo. Trump nie pojmuje też, choć niezmienne straszy, że nie boją się go Putin, Kim Dzong Un ani Chińczyk Xi.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-09-25

Henryk Martenka