„Rzeczpospolita” pyta o list
Premier Donald Tusk otrzymał od prezydenta Turcji, Recepa Erdogana, list z 1745 roku, który nie został wpisany do rejestru korzyści. Dokument, prawdopodobnie wysłany przez kanclerza Andrzeja Załuskiego do osmańskiego wezyra, zawierał podziękowania za działania na rzecz pokoju w Europie. Premier Tusk określił otrzymany list jako symbol pokoju i przyjaźni między narodami, podkreślając jego ponadczasową aktualność.
Zgodnie z przepisami, do rejestru korzyści należy zgłaszać darowizny o wartości przekraczającej 380 zł. „Rzeczpospolita” informuje, że choć list do wezyra z pewnością ma wyższą wartość, premier Tusk nie wpisał go do rejestru, mimo że miał na to 30 dni, które już upłynęły.
Centrum Informacyjne Rządu wyjaśnia jednakże w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że list nie jest osobistym prezentem dla premiera Tuska, lecz dla narodu polskiego. Aktualnie znajduje się on w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i zostanie wystawiony podczas Nocy Muzeów. Jednak Julia Pitera, była minister ds. korupcji, twierdzi, że premier powinien zgłosić ten prezent, aby uniknąć wątpliwości.
Jak wyjaśnia CIR:
Prezenty otrzymywane przez premiera w imieniu i na rzecz państwa polskiego, pozostają w zasobach KPRM lub trafiają do muzeów bądź innych instytucji publicznych i nie stanowią bezpośredniej korzyści dla premiera RP.
Tusk powinien to zgłosić?
Julia Pitera, była minister ds. korupcji w pierwszym rządzie Tuska, nie zgadza się z tą interpretacją. Wskazuje, że przepisy są nieprecyzyjne, jednak jej zdaniem premier powinien zgłosić ten prezent dla świętego spokoju, tak jak robi się to w przypadku innych darów przekazanych do muzeów, archiwów czy na cele charytatywne.
Pitera podaje przykład wicepremiera i szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza, który od początku pełnienia swojej funkcji w 2023 roku informował o kilku prezentach, przy większości z nich dodając adnotację, że zostały one przekazane do zasobów MON w celu wykorzystania na cele charytatywne.
Od objęcia funkcji premiera Tusk nie zgłosił żadnego prezentu, co wyróżnia go na tle poprzedników, jak Mateusz Morawiecki, który zgłosił aż 19 darów. Julia Pitera zauważa, że politycy coraz częściej ignorują rejestr korzyści, bo brakuje sankcji za jego niedopełnienie. Jednak nawet w takiej sytuacji Tusk może być narażony na konsekwencje prawne, jak choćby poseł Łukasz Mejza, który usłyszał zarzuty za niezłożenie informacji o korzyściach.