Aż osiem zarzutów dla Janusza Palikota. Miał oszukać około 5 tysięcy osób

Były polityk i biznesmen Janusz Palikot usłyszał już pierwsze zarzuty. Wczoraj zatrzymało go Centralne Biuro Antykorupcyjne. Palikot ma odpowiadać za oszustwo, otrzymując osiem zarzutów związanych z wprowadzeniem w błąd swoich inwestorów.

Fot. Wikimedia

Alkoholowy biznes go zgubił

Adwokat Agnieszka Walczak poinformowała, że Janusz Palikot zgodził się na publikację swojego wizerunku i pełnych danych. Były poseł jest oskarżony o oszustwo, polegające na wprowadzeniu w błąd i doprowadzeniu innej osoby do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Dziś mają być kontynuowane przesłuchania Palikota i jego współpracowników.

Śledczy nie ujawniają na razie szczegółów zarzutów, ale wiadomo, że dotyczą one oszukania kilku tysięcy osób na kwotę 70 milionów złotych. Postępowanie zostało wszczęte w ubiegłym roku po zawiadomieniu Komisji Nadzoru Finansowego, do której zgłosili się inwestorzy związani z alkoholowym biznesem Janusza Palikota, mający trudności z odzyskaniem swoich środków. Łącznie oszukanych miało zostać około 5 tys. osób.

W sierpniu tego roku prezes UOKiK nałożył karę w wysokości 239 tys. zł na Polskie Destylarnie za wprowadzanie konsumentów w błąd oraz 950 tys. zł na Janusza Palikota, członka zarządu spółki. UOKiK uznał, że Palikot świadomie dopuścił się naruszenia praw konsumentów. W tej sprawie Polskim Destylarniom postawiono sześć zarzutów dotyczących naruszenia zbiorowych interesów konsumentów.  Stwierdzono także odpowiedzialność Palikota za przyczynienie się do tych naruszeń.

UOKiK zwrócił uwagę, że wprowadzające w błąd informacje dotyczyły m.in. potencjalnych zysków z inwestycji oraz danych finansowych. Palikot informował podczas jednego z webinarów, że w 2022 roku osiągnięto obrót na poziomie 56 milionów złotych, a w 2023 roku planowano 140 milionów. Zasugerował, że są to dane finansowe pożyczkobiorcy kampanii „Skarbiec Palikota”. W toku postępowania UOKiK ustalił, że rzeczywisty obrót Polskich Destylarni w 2022 roku wyniósł 0 zł.

Zatrzymani przez CBA

O zatrzymaniu Janusza Palikota, Przemysława B. i Zbigniewa B. poinformował rzecznik ministra spraw wewnętrznych i administracji, Jacek Dobrzyński. W mediach społecznościowych zaznaczył, że śledztwo dotyczy podejrzenia oszustwa znacznej wartości.

W rozmowie z Polsat News Dobrzyński doprecyzował, że chodzi o kwoty sięgające milionów, a nawet setek milionów złotych. Zatrzymanie potwierdził również rzecznik Prokuratury Krajowej, Przemysław Nowak, wyjaśniając, że Palikot i jego współpracownicy są podejrzani o oszukanie kilku tysięcy osób na około 70 milionów złotych.

Sprawę skomentował także Tomasz Siemoniak, szef MSWiA:

Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuratura nie mają żadnych ograniczeń, jeśli chodzi o to, jakie osoby są zatrzymywane, czy jakim osobom będą stawiane zarzuty – powiedział. –  Jeżeli takie czynności zostały podjęte, to znaczy, że sprawa jest bardzo poważnie przez prokuraturę traktowana.

 Palikot nie przyznaje się do winy

O tym, że Janusz Palikot, popadł w poważne długi, informował on już jakiś czas temu. W 2024 roku przyznał, że ma długi sięgające „astronomicznych kwot”. W efekcie komornicy zaczęli zajmować jego nieruchomości.

Wiele osób, które pożyczyły pieniądze spółkom Palikota, nie spodziewało się, że inwestycja może zakończyć się niepowodzeniem. Jeden z pokrzywdzonych zaznaczył, że były poseł podejmował różne działania, aby zachęcić kontrahentów do inwestowania.

Podczas przesłuchania Palikot jednak miał nie przyznać się do winy. Jak zrelacjonował Jacek Dubois:

[Janusz Palikot – red.] Przedstawia założenia ekonomiczne projektu, opisuje mające miejsce działania. Nie przyznając się do winy, wykazuje, że to, co się działo, nie było wynikiem jego zawinionych działań a pewnych okoliczności niezależnych.

2024-10-04

Sebastian Jadowski-Szreder na podst. Interia, RMF24, Polsat News, Wirtualna Polska