– Panie profesorze, pańska książka „Histeria i pogarda” zaczyna się od opowieści, w której Niemcy absolutnie na poważnie rozważają, czy zmienić kolor biało-czerwonych szlabanów kolejowych. Twierdzą, że te szlabany za bardzo kojarzą im się z Polakami i niezbyt im się to podoba. Później tych – momentami absurdalnych przykładów – jest równie wiele. Dlaczego Niemcy tak bardzo nas nie lubią?
– W mojej książce przyjrzałem się wąskiemu wycinkowi historii Niemiec, od 1918 do 1933 roku. W tym czasie ujawniło się wiele antypolskich stereotypów i fobii. Przecież nawet powstanie niepodległego państwa polskiego w 1918 roku w Republice Weimarskiej, czyli w Niemczech, zostało przyjęte jako porażka polityczna Niemiec, ale też przede wszystkim jak jakaś ujma na honorze niemieckim!
– Antypolskość w 1918 roku w Republice Weimarskiej ma się dobrze, a jednocześnie to preludium do tego, co będzie się działo w czasach, gdy po władzę sięgną naziści.
– W 1918 roku Rzesza Niemiecka nie ma już cesarza. To już jest republikańska Rzesza Niemiecka. Pierwsza w dziejach w ogóle Niemiec o takim charakterze ustrojowym, która, niestety, dziedziczy cały bagaż tych antypolskich stereotypów, rodzących się lata temu w okresie oświecenia. Już wtedy miało się świetnie powiedzenie o „polnische Wirtschaft”, czyli „polskim gospodarzeniu”, będące synonimem polskiego bałaganiarstwa i dezorganizacji. Do tego doszły nowe antypolskie stereotypy, chociażby narracja o „polskiej niewdzięczności”. Naprawdę od prawa do lewa uważano w Niemczech po 1918 roku, że Polacy wykazali wobec Niemców rażącą niewdzięczność, bo – zdaniem Niemców – to oni dali Polsce niepodległość. Oni tak sobie interpretowali tzw. akt 5 listopada z 1916 roku, w którym władze niemieckie i austro-węgierskie podpisały akt obiecujący powstanie Królestwa Polskiego, które pozostało tylko na papierze, a w rzeczywistości Berlinowi chodziło o pozyskanie polskiego rekruta (czytaj: mięsa armatniego).
Subskrybuj