Od umiarkowanej radości, mieszającej się z rozczarowaniem, kiedy pojawiły się pierwsze przecieki o trzecim miejscu, po euforię, gdy zdano sobie sprawę, że Konfederacja zanotowała rekordowo wysoki wynik, otwierający drogę, żeby w niedalekiej przyszłości rozdawać karty w polskiej polityce.
– Tradycyjnie w Warszawie, na Mazowieckiej, bez żadnego kombinowania – zdradza tuż przed weekendem miejsce niedzielnego wieczoru wyborczego Konfederacji Przemysław Wipler, jej prominentny poseł. Domyślam się, że poprzez „kombinowanie” rozumie nieoczywistą wyprawę Rafała Trzaskowskiego do Sandomierza. Żeby być bliżej ludzi spoza stolicy i pokazać się jako przyszły prezydent wszystkich Polaków, także tych ze wschodniej części kraju. Na ostatniej prostej przed drugą turą wszystko ma przecież znaczenie. Mentzen i jego ludzie postawili na samo serce Warszawy. Ulica Mazowiecka leży w ścisłym centrum miasta i słynie z imprezowego klimatu. Kilka popularnych klubów nocnych zwykle budzi się do życia po zmroku, głównie w weekendy. 18 maja solidna kolejka pod jednym z nich ustawia się jednak znacznie wcześniej. „Bank Club” jeszcze w sobotę był dyskoteką, żeby w niedzielę przekształcić się w matecznik Konfederacji.
Subskrybuj