Warto robić podcast!
Natalia Kusiak (36 l.), influencerka i twórczyni podcastu Pierwsza randka, zdradziła na stronie businessinsider.com.pl, że w Polsce jest aktualnie ponad tysiąc twórców, którzy zarabiają miesięcznie na swoim podcaście ponad 30 tys. zł! Dodała, że kolejni, nawet jak nie zarabiają aż takich kwot, to mają solidne źródło przychodów. „Influencerka przyznała, że pierwszy komercyjny partner jej podcastu pojawił się po piątym odcinku. Zdradziła też, że największe zasięgi generuje Spotify, ale z dystrybucji treści tam zarabia całe 0 zł. Jeśli chodzi o wydatki na odcinek – w jej przypadku to 500 zł. Natomiast zlecenie produkcji profesjonalistom może kosztować nawet 5 tys. zł. – To całkiem niezły biznes, na którym można zarobić naprawdę dobre pieniądze – stwierdziła”.
Ugotuj mi Tato
Zmagający się z nowotworem Tomasz Jakubiak (40 l.) wypuścił w tym roku autorską pozycję: Ugotuj mi Tato. Pieniądze ze sprzedaży przepisów zostały przekazane na jego leczenie – dowiadujemy się z portalu Pomponik. „Zainteresowanie internautów okazało się tak ogromne, że w pewnym momencie… strona się przeciążyła. Na szczęście niedługo później ludzie dostali swoje e-booki, a teraz będą mogli zapoznać się z przepisami ponownie – tym razem w formie papierowej. – Kochani, obiecaliśmy, że damy znać, gdy tylko się pojawi… i właśnie się pojawiła: papierowa wersja naszej książki „Ugotuj mi Tato”. Specjalne wydanie ze słowem wstępu ode mnie dla Was. Książka w twardej oprawie. Cały dochód ze sprzedaży książki i e-booka pomaga mi w walce o zdrowie – wyjawił w sieci (…). Choć Tomasz nadal kocha swój zawód i z chęcią dzieli się zdobywaną od lat wiedzą, na ten moment nie może celebrować smaku uwielbianych potraw. Przynajmniej nie tak jak dawniej. Podczas pobytu w Izraelu szczerze o tym opowiedział. – Problem jest taki, że ja nic nie mogę jeść. Chodzę po tych knajpach, żeby się tylko napatrzeć. Piszę kolejną książkę i chcę, żeby ona była jak najfajniejsza. Żeby była moimi wspomnieniami, też wspomnieniami z leczenia w Izraelu – mówił (…)”.
Szokujące ceny jedzenia
Aktorka Anna Korcz (56 l.) prowadzi restaurację Zacisze w Pomiechówku, która w tym roku oferowała świąteczny catering. Pudelek doniósł, że ceny były szokująco wysokie i podał przykład bożonarodzeniowego menu: „Zupa grzybowa z łazankami – 65 zł/litr, barszcz czerwony – 40 zł/litr, uszka z grzybami – 90 zł/kg, pierogi z kapustą i grzybami – 65 zł/kg. Z dań głównych mamy do wyboru: policzki wieprzowe w sosie pieczeniowym – 20 zł/100 g, karpia smażonego – 20 zł/100 g lub pieczoną kaczkę za 90 zł. Oczywiście nie mogło także zabraknąć czegoś słodkiego. Za mały sernik trzeba zapłacić 99 zł, za większy – 190 zł, a makowiec to koszt 70 zł. Jak tłumaczy gwiazda, wysokie ceny wynikają z coraz wyższych kosztów utrzymania. – Ja też uważam, że ceny są za wysokie. Wszędzie wokół są za wysokie. Wszyscy sobie zdajemy sprawę, że wszystko podrożało 30 – 40 procent i nie ma na to rady. Nam się udało przetrwać. Wyjątkowo. I jakoś żyjemy, ale nie jest to łatwe (…)”.
Dom w komnatach
Pięć tysięcy metrów kwadratowych ma zamek w Domanicach i należące do niego ogrody. I to właśnie ich właścicielem od ponad roku jest Maciej Musiałowski (31 l.). „Aktor wyremontował komnaty, które dziś są jego domem. To także tam organizowanych jest wiele wydarzeń kulturalnych i warsztatów, które ożywiają kalendarz lokalnych imprez. – Marzenia mają to do siebie, że najtrudniej jest podjąć ten pierwszy krok. Później – o ile pragnienie jest szczere i prawdziwe – wszystko się ułoży. Miałem taki przywilej, że dorastałem w domu, w którym piękno było na piedestale. To wtedy zaplanowałem sobie, że przed trzydziestką w moim życiu pojawi się dom. Dom, dzięki któremu reszta planu, który sobie ułożyłem na następne 10 lat, mogła się spełnić. Gdy już przyjechałem pod zamek pierwszy raz, poczułem się tak, jakby on wybrał mnie, a nie ja jego. Poza tym zdecydowałem się na to marzenie, bo z tego, co mi wiadomo, żyje się tylko raz – opowiadał Musiałowski magazynowi Viva!. W tej samej rozmowie dodał, że gdy dojechał do Domanic, przeraziła go wielkość posiadłości – o tak dużej nawet nie myślał. Coś jednak sprawiło, że decyzji o zakupie nie odłożył na później. – To była decyzja w trybie natychmiastowym. Miłość od pierwszego wejrzenia. Potem każdy następny etap tego dnia stawał się jeszcze bardziej magiczny. Chociażby to, że sąsiedzi okazali się wspaniali (…)”.
Stracił zaufanie do swoich dzieci
– Dzieci za wszelką cenę dążyły do przyspieszenia sukcesji, wprowadzając mnie w błąd w kwestii dokumentów, które dały mi do podpisania w sierpniu. To zaszło tak daleko, że cały majątek przekażę Fundacji Polsat. Straciłem zaufanie do moich dzieci. Miałem tego dosyć – stwierdził Zygmunt Solorz (68 l.), założyciel i właściciel Cyfrowego Polsatu w rozmowie z magazynem Forbes. Miliarder dementuje też, że jego majątek został zablokowany i nie może nim zarządzać. – Jestem nadal założycielem i pierwszym beneficjentem fundacji. Przysługują mi różne prawa. Od września zarówno ja, jak i moje dzieci nie mamy tylko prawa dokonywania zmian w statutach oraz składzie Rady Fundacji. To jest spór, który toczymy w sądzie w Liechtensteinie. Ustanowienie kuratora niczego nie zmieniło. Solorz odniósł się również do ogromnego spadku wyceny spółki: – Zabrakło tutaj tak zwanej mądrości ludzkiej. Moje dzieci poszły z naszymi sprawami do mediów, a to zaszkodziło spółce, czyli tak naprawdę nam wszystkim. Ja robiłem wszystko, żeby rozstrzygnąć ten spór między nami.