R E K L A M A
R E K L A M A

Trzy rakiety zamiast jednej. Sytuacja w Wyrykach mogła wyglądać inaczej

W nocy z 9 na 10 września doszło do zdarzenia z udziałem samolotów sojuszniczych, które wystartowały w reakcji na zagrożenie ze strony rosyjskich dronów. Jak ustaliła nieoficjalnie „Rzeczpospolita”, w okolicach miejscowości Wyryki w województwie lubelskim odpalono trzy rakiety, z czego jedna uderzyła w budynek mieszkalny.

Rys. Mirosław Stankiewicz

Pierwotna wersja zdarzeń

Początkowo podawano do informacji publicznej, że budynek został trafiony przez rosyjskiego drona, później jednak pojawiły się informacje, iż mogło to być spowodowane pociskiem wystrzelonym z polskiego F-16. W ubiegłym tygodniu Onet poinformował natomiast, że chodziło o holenderski myśliwiec F-35 uczestniczący w działaniach sojuszniczych.

Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że rakiety zostały odpalone w sytuacji uznanej za wymagającą natychmiastowej reakcji. Źródła zbliżone do sprawy zaznaczają, że zniszczono obiekty uznane za rzeczywiste zagrożenie, a wojsko działało szybko, neutralizując cele mogące stanowić bezpośrednie niebezpieczeństwo dla ludności cywilnej i infrastruktury.

Milczenie ze strony MON

Ani Ministerstwo Obrony Narodowej, ani prokuratura prowadząca śledztwo nie ujawniają szczegółów dotyczących tego, co dokładnie zostało zestrzelone. Brak oficjalnych informacji nasilił spekulacje w sieci, gdzie część internautów podważała nawet sam fakt ataku dronów na Polskę, twierdząc, że zerwanie dachu w Wyrykach było efektem silnego wiatru.

„Rzeczpospolita” informuje, że celem, do którego strzelały samoloty sojusznicze, mógł być rosyjski dron z ładunkiem wybuchowym, rakieta bojowa lub rakieta z głowicą betonową – podobną do tej znalezionej w kwietniu 2023 r. pod Bydgoszczą. Według źródeł gazety na pewno nie były to rosyjskie atrapy dronów, tzw. gerany, które nie stanowią realnego zagrożenia. Wcześniejsze doniesienia mówiły o fragmentach rakiety z F-16, podczas gdy radio Eska podało ostatnio, że był to pocisk z norweskiego F-35.

Donald Tusk podczas jednej z konferencji prasowych apelował o powstrzymanie się od emocjonalnych reakcji i oczekiwanie na oficjalne wyniki śledztwa. Premier podkreślił, że niezależnie od tego, co spadło w Polsce, odpowiedzialność za incydent ponosiła Rosja, a nie wojsko.

2025-09-29

SJS na podst. Salon24, RMF24