Ubolewanie premiera Izraela
Premier Izraela jest oburzony tym, że Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości uwypukla termin „ludobójstwo” w złym, tak przejmującym dla Żydów czasie:
„Premier Beniamin Netanjahu (…) wskazał na to, że sąd przedstawił decyzję w przeddzień Światowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Sugerując, że nie rozumie on, iż Izrael walczy z Hamasem, „ludobójczą organizacją terrorystyczną”. Zastosował termin, który powstał w związku z wyjątkowością zbrodni Holokaustu, wobec palestyńskich terrorystów. W orzeczeniu trybunału Hamas, poza cytatem z wypowiedzi izraelskiego ministra Israela Katza, nie jest nawet nazywany organizacją terrorystyczną (lecz jedną z „grup zbrojnych”)”.
MTS potraktował Hamas zbyt łagodnie?
Jerzy Haszczyński podkreślił, że Hamas nie został potępiony przez sąd tak, jak na to zasłużył, co daje podstawy izraelskim władzom, by artykułować krytyczne uwagi:
W ogóle (w orzeczeniu MTS – przyp. red.) o Hamasie jest niewiele, co słusznie może oburzać Izrael. Trybunał podkreślił jedynie, że przestrzeganie międzynarodowego prawa humanitarnego obowiązuje wszystkie strony konfliktu. I wezwał Hamas do natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia wszystkich uprowadzonych 7 października zakładników.
Rozpatrywanie sprawy może potrwać wiele lat
Tym, którzy spodziewają się, że Izrael niebawem otrzyma wizerunkowy cios, zalecamy duży spokój, ponieważ ekspert „Rzeczpospolitej” zaznacza, co może się dziać dalej. Trzeba być cierpliwym i czekać na kolejny wyrok:
Ale teraz to już będzie inna wojna, pod wnikliwą kontrolą. Może trwać długo, ale jeszcze dłużej — zapewne latami — trybunał będzie rozpatrywał sprawę wniesioną przez RPA o naruszenie konwencji o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa.Izrael chciał, by się nią nie zajmował, ale ten wniosek trybunał odrzucił. W żadnym wypadku nie oznacza to, że Izrael dopuścił się ludobójstwa. Nic to też nie mówi o przyszłym wyroku, który będzie zapewne najważniejszym — bo najbardziej nagłośnionym ze względu na nieporównywalne z innymi światowe zainteresowanie konfliktem bliskowschodnim — wyznacznikiem także w sprawie innych wojen, w których pojawi się oskarżenie o ludobójstwo. Politycy, aktywiści, publicyści, nawet historycy posługują się tym terminem chętniej niż specjaliści od prawa międzynarodowego. Dla nich to wyjątkowa rzadkość.
Izrael musi zastosować środki zapobiegawcze
Jerzy Haszczyński zauważył, że trybunał być niemalże jednogłośny w sprawie środków zapobiegawczych, jakich zastosowanie nakazał władzom w Tel Awiwie:
Trybunał nie nakazał wstrzymania działań wojennych, ale – zdecydowaną większością głosów, 15 do 2, a czasem nawet 16 do 1 – nakazał Izraelowi zastosowanie sześciu innych środków zapobiegawczych. Przy przedstawianiu czterech z nich padł termin „ludobójstwo”. W całym orzeczeniu kilkakrotnie przytaczana jest definicja, czym ono jest: czyn (od zabójstw po stworzenie warunków życia, obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego) „dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych czy religijnych”. Trzeci środek to zapobieganie i karanie za „bezpośrednie i publiczne” podżeganie do ludobójstwa. W podżeganiu można rozpoznać zamiar – kluczowy dla uznania, że o taki rodzaj zbrodni chodzi. Ale musi być to dowiedzione – dokumentami.
„Odhumanizowanie języka”
Trybunał wskazywał też w piątek piątek na „odhumanizowanie języku” i przytoczył słowa trzech ważnych izraelskich polityków, bynajmniej nie największych radykałów, w tym prezydenta Icchaka Herzoga („cały naród jest tam odpowiedzialny”) i ministra obrony Joawa Gallanta („walczymy z ludzkimi zwierzętami. To jest gazański ISIS”; „wyeliminujemy wszystko”). Cytujemy za „Rzeczpospolitą”. To naprawdę jest oburzające.