W grudniu brakowało 3 milionów
Szef Kancelarii Premiera ujawnia, jak przebiega audyt dotyczący wydatkowania pieniędzy przed wyborami. Już w połowie grudnia, gdy został zaprzysiężony nowy rząd kierowany przez Donalda Tuska, okazało się, że w kancelarii po premierostwie Mateusza Morawieckiego nie było pieniędzy na wypłaty dla pracowników: – Okazuje się, że brakuje 3 milionów złotych – stwierdził wówczas Jan Grabiec.
Ówczesny rzecznik rządu PiS Piotr Müller starał się jakoś z tego wybrnąć i utrzymywał w mediach, że kadrowe zmiany w trakcie roku i zatrudnianie pracowników to standardowe procesy, które mają miejsce w każdej instytucji publicznej. Tymczasem Jan Grabiec wytacza działa i wczoraj uwypuklił zarzuty dotyczące wydatków KPRM. Dał do zrozumienia, że pracownicy KPRM nie dostali wynagrodzenia przed świętami, lecz otrzymali je przed Nowym Rokiem.
Masowe zatrudnianie w KPRM
Jan Grabiec podkreśla, że premier Morawiecki lubił otaczać się co i raz nowymi ludźmi na finiszu kampanii wyborczej:
– Sprawdzamy decyzje, które doprowadziły do tego, że zabrakło pieniędzy na płace. Masowe zatrudnianie nowych pracowników, zwłaszcza przed kampanią wyborczą, są przedmiotem szczegółowej analizy. Na pierwszy rzut oka widać, że dochodziło tam do niegospodarności – stwierdził polityk KO w serwisie WP.
Jan Grabiec nie wyklucza wkrótce skierowania sprawy do sądu lub prokuratury:
– Na pierwszy rzut oka wydaje się, że dochodziło do nadużywania władzy i przekraczania uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych. Zatrudnianie fikcyjne, gdzie nie widać efektów pracy z pewnością stanowi niegospodarne wydatkowanie środków publicznych – zaznaczył.
I następnie dodał, także w rozmowie z red. Patrykiem Michalskim:
– Sąd i prokuratura szczegółowo to ocenią. Administracja jest utrzymywana z podatków Polaków, dlatego musimy wszystko dokładnie rozliczyć. Nie możemy w imię uspokajania nastrojów społecznych powiedzieć „co nakradli, to nakradli, zostawimy to bez sprawdzenia”. Polacy muszą mieć świadomość, że władza podlega kontroli.