Pojawiło się wiele nazwisk, niektóre zaskakujące. Marcin Mastalerek, szef gabinetu obecnej głowy państwa, został zapytany, czy byłby gotów podjąć decyzję o wystartowaniu w wyborach prezydenckich.
„Oczywiście, że byłbym gotowy, ale nie wiem, czy się zdecyduję. Jestem do tego przez wiele osób namawiany” – powiedział Mastalerek. Kilka dni później w jednej z komercyjnych rozgłośni radiowych Andrzej Duda zauważył, że jego minister nie wskazał go jako osoby, która go do tego namawia. Ale nie jest temu przeciwny.
„Każdy polityk, który wkracza do wielkiej ogólnokrajowej polityki, ma buławę prezydencką w plecaku i powinien być gotowy do tego, by pełnić najważniejsze funkcje w państwie. Proszę pamiętać, że mówimy o polityku bardzo młodym, który już pełni wysoką funkcję. Pan minister Mastalerek ma dopiero 40 lat, więc polityczną przyszłość ma przed sobą. Byłby najmłodszym prezydentem w historii Rzeczypospolitej, bo przypomnę, że prezydent Aleksander Kwaśniewski, gdy został wybrany, miał 42 lata, a ja 43” – powiedział prezydent Duda.
Andrzej Duda wie, co mówi – w wyborach prezydenckich nie ma rzeczy niemożliwych. Jeszcze 10 lat temu nikomu nie przyszłoby do głowy, by rozpatrywać jego kandydaturę na najwyższy urząd w Polsce. A niektórzy z nas na pewno jeszcze pamiętają Stanisława Tymińskiego, tajemniczego biznesmena zza oceanu, który w 1990 roku pojawił się nagle, wywrócił polską scenę polityczną do góry nogami i w drugiej turze zmierzył się z Lechem Wałęsą.