W tę niedzielę Mołdawia staje w obliczu najważniejszych wyborów. Ich wynik zadecyduje, czy umocnimy naszą demokrację i dołączymy do UE, czy też Rosja wciągnie nas z powrotem w szarą strefę, czyniąc z nas zagrożenie dla regionu. O przyszłości Mołdawii muszą zdecydować Mołdawianie, a nie Moskwa – pisała w piątek prezydent Maia Sandu.
Partia Działania i Solidarności (PAS), sprawująca władzę od 2021 roku, zdobyła 50,03 proc. głosów. Z kolei Patriotyczny Blok Wyborczy (BEP), w którego skład wchodzą prorosyjscy socjaliści i komuniści, uzyskał 24,26 proc. poparcia. Frekwencja – jak podała Centralna Komisja Wyborcza – przekroczyła 52 proc.
Z wyników cząstkowych wynika, że trzecie miejsce zajął blok Alternatywa, kierowany przez prorosyjskiego mera Kiszyniowa Iona Czebana, zdobywając 8,1 proc. głosów. Do parlamentu dostała się także Nasza Partia oligarchy Renato Usatego z wynikiem 6,2 proc.
Według wstępnych prognoz Partia Działania i Solidarności może liczyć na około 55 miejsc w 101-osobowym parlamencie. Choć to mniej niż w poprzedniej kadencji, gdy dysponowała 63 mandatami, wynik ten wciąż zapewnia jej możliwość samodzielnych rządów, bez konieczności szukania koalicjanta.
Kłopotliwe Naddniestrze
Wielu polityków uznawało niedzielne wybory za jedne z najważniejszych w historii Mołdawii, ponieważ utrata większości przez PAS mogłaby umożliwić przejęcie władzy ugrupowaniom prorosyjskim. Głosowanie traktowano również jako swoiste referendum w sprawie proeuropejskiego kierunku rozwoju.
Nowe władze będą musiały uwzględniać napięcia w prorosyjskim Naddniestrzu, gdzie Moskwa zachowuje swoje wpływy militarne i gospodarcze. Prorosyjski blok BEP, kierowany przez Igora Dodona, oskarżył rząd o fałszerstwa wyborcze i wezwał w poniedziałek do protestów przed parlamentem. Dodon przekonuje, że jego ugrupowanie zwyciężyło i musi teraz bronić swego wyniku na ulicach.
Bezpieczna Europa
Zwycięstwo proeuropejskiej PAS utrudnia Kremlowi realizację planów osłabienia Ukrainy. Jednym ze scenariuszy, którym ukraińscy analitycy przyglądają się szczególnie uważnie, jest próba osłabienia frontu na południu Ukrainy poprzez wzmocnienie rosyjskiej obecności w Naddniestrzu. Gdyby siły prorosyjskie przejęły władzę w Mołdawii, Moskwa mogłaby zwiększyć swój kontyngent w regionie i w ten sposób stworzyć dodatkowe zagrożenie dla ukraińskiej obrony.
Zdaniem ekspertów, trwałe związanie Mołdawii z Zachodem poprzez dalszą integrację z Unią Europejską, a w przyszłości być może także z NATO, mogłoby sprawić, że jej terytorium stałoby się elementem wzmacniającym bezpieczeństwo środkowoeuropejskiej części Sojuszu Północnoatlantyckiego.