Jeszcze w 2023 roku „Newsweek” pisał, że właśnie „gigantyczne zapasy cennych metali w Ukrainie” są argumentem za dalszą pomocą dla Kijowa. W publikacji była mowa m.in. o tytanie, którego ukraińskie zasoby ocenia się na 20 proc. światowych. Ale chodzi nie tylko o tytan.
– Na terytorium Ukrainy znajdują się złoża 21 pierwiastków ziem rzadkich z listy 30 surowców, uznanych przez UE za surowce krytyczne dla rozwoju „zielonej energetyki” – rok wcześniej przypominała z kolei na forum ONZ wiceszefowa ukraińskiego resortu ochrony środowiska naturalnego i zasobów naturalnych Switłana Hrynczuk, podkreślając, że to 5 proc. zasobów światowych. – To m.in. lit, kobalt, skand, grafit i niob.
Lit, czyli białe złoto
Litu obecnie na Ukrainie się nie wydobywa, ale jego potwierdzone zasoby stanowią ok. 1/3 europejskich i 3 proc. światowych. Złoża znajdują się obwodzie kirowogradzkim, zaporoskim i donieckim. Ukraina jest też w pierwszej piątce państw świata pod względem rozpoznanych złóż grafitu.
Wynoszą one ok. 19 mln ton, ze średnią zawartością 5 – 8 proc. tego pierwiastka w rudzie. Wiadomo o sześciu złożach o znaczeniu przemysłowym, ale wydobycie trwa tylko w jednym – w obwodzie kirowogradzkim. Prowadzi je australijska firma, która w 2023 roku zawarła umowę o dostawach grafitu resortowi obrony USA. W tym samym regionie, a także w obwodzie dniepropietrowskim, znajduje się 15 złóż krzemowo-niklowych, przy których eksploatacji można dodatkowo pozyskiwać kobalt. Jego zasoby szacuje na ok. 9 tys. ton. Z danych Państwowej Służby Geologicznej Ukrainy wynika zaś, że w kolejnych regionach kraju odkryto zasoby innych rzadkich pierwiastków. Na przykład tantalu i niobu – w obwodzie donieckim, dniepropietrowskim i zaporoskim, a berylu – w żytomierskim.
Dokładne oszacowanie tego potencjału, a tym bardziej jego realnej wartości, jest niezwykle trudne – podkreślają eksperci. Przede wszystkim dlatego, że większość tych złóż jest odkryta, ale wciąż niezbadana. – Obiektywnie można ocenić tylko to, co fizycznie uda się wydobyć z ziemi, sprzedać i uzyskać dochód – zastrzega Iryna Suprun z lwowskiej firmy Geologiczna Grupa Inwestycyjna. – Mamy złoża uranu, miedzi czy właśnie grafitu, nad którymi są całe miejscowości. Nikt nie będzie wysiedlał pół miasta czy dwóch – trzech wsi, żeby prowadzić badania geologiczne.
To maraton, nie sprint
Poza tym pozyskiwanie metali ziem rzadkich jest przedsięwzięciem dochodowym, ale też kosztownym i czasochłonnym. Jak ocenia Suprun, od podpisania dokumentów do wydobycia pierwszej tony surowca może upłynąć nawet 10 – 15 lat. Dlatego eksperci są dość ostrożni co do oceny realizacji tych planów.
Dostępne w ukraińskich źródłach nawet najbardziej ogólne szacunki dotyczące wartości krajowych złóż dotyczą wszystkich surowców kopalnych. Ich wartość ocenia się na 15 trylionów dolarów, ale właśnie wojna i rosyjska okupacja weryfikuje faktyczny stan rzeczy. Pod kontrolą Moskwy znalazło się ponad 60 proc. ukraińskich złóż węgla, 20 proc. gazu ziemnego oraz 33 proc. metali ziem rzadkich. I właśnie teraz, w czasie gdy Kijów twardo negocjował z Białym Domem warunki transakcji „pomoc za zasoby”, do gry przystąpił Kreml. 25 lutego Władimir Putin zaczął publicznie kusić Amerykanów dostępem do rosyjskich bogactw naturalnych, w tym znajdujących się na okupowanych obszarach Ukrainy, które nazwał „historycznymi terytoriami przywróconymi Federacji Rosyjskiej”.