Paweł Durow aresztowany we Francji. Rosję owładnęła panika

Założyciel i szef internetowego portalu Telegram, multimiliarder Paweł Durow, został aresztowany we Francji. Sprawa jest tajemnicza i zwłaszcza w państwie Putina wywołała wielkie zamieszanie. 

Fot. Wikimedia

39-letni Durow ma paszporty Francji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale Rosja też uważa go za swego obywatela. Mieszkał w Dubaju i lubił się przedstawiać jako niestrudzony bojownik o wolność słowa. Krezusa zatrzymano 24 sierpnia ok. godz. 20 na pasie startowym lotniska Le Bourget pod Paryżem. Przyleciał prywatnym samolotem z Azerbejdżanu i zamierzał zjeść kolację w metropolii nad Sekwaną. Zamiast ostryg i szampana dostał jednak skromny posiłek aresztanta. Nie jest jasne, dlaczego zdecydował się na przyjazd do Francji, którą wcześniej omijał z daleka. Musiał wiedzieć, że Temida w Paryżu zastawia już na niego sieci. 

12 przestępstw

Prokurator Laure Beccuau zakomunikowała, że miliarder został aresztowany w ramach śledztwa przeciw nieznanej osobie, które zostało wszczęte przez biuro zwalczania cyberprzestępczości 8 lipca. Durowa podejrzewa się o udział w 12 różnych przestępstwach, takich jak prowadzenie portalu internetowego, który umożliwia nielegalne transakcje, pranie pieniędzy, szerzenie pornografii dziecięcej, cyberstalking, „świadczenie na rzecz kryminalistów usług kryptograficznych”, jak również o odmowę przekazywania informacji odpowiednim władzom. 

Emmanuel Macron zabrał głos

26 sierpnia głos zabrał prezydent Emmanuel Macron, który zapewnił, że szef Telegramu nie trafił do aresztu z przyczyn politycznych; o sprawie decydują sędziowie, zaś Francja pozostaje oddana wolności słowa. Nie wszyscy w to uwierzyli. Elon Musk, właściciel portalu X, zamieścił hashtag #FreePavel (Uwolnić Pawła) i skomentował po francusku „Liberte. Liberte! Liberte?” (Wolność. Wolność! Wolność?). 

Paweł Durow założył w Rosji portal Vkontakte, wielkie medium społecznościowe będące odpowiednikiem Facebooka. Od tej pory przedsiębiorca nazywany jest rosyjskim Markiem Zuckerbergiem. Portal, który odniósł duży sukces, postanowili wszakże przejąć ludzie Putina. Durow, zastraszany przez „czekistów” z Federalnej Służby Bezpieczeństwa, sprzedał swe udziały i w 2014 roku wyjechał z Rosji. Ostatecznie osiedlił się w Dubaju, założył portal Telegram, który umożliwia przesyłanie zaszyfrowanych wiadomości, tak aby nie mogły ich przechwycić państwowe służby. Telegram ma obecnie, według różnych szacunków, od 700 do 950 milionów użytkowników na całym świecie. Jest najbardziej popularny w Rosji, w Ukrainie, w innych krajach postradzieckich; korzystają z niego także m.in opozycjoniści w Iranie i obrońcy demokracji w Hongkongu. Dzięki portalowi „rosyjski Zuckerberg” zbił fortunę, którą magazyn „Forbes” ocenia na 15,5 miliarda dolarów. 

Komunikator dla opozycjonistów?

Władze oczywiście nie lubią wpływowych mediów, nad którymi nie mają kontroli. Niektóre rządy państw UE zaczęły oskarżać Durowa, że nie reguluje treści na swym portalu, nie zatrudnia moderatorów, przez co umożliwia działalność ekstremistów, terrorystów, maniaków seksualnych, różnego rodzaju złoczyńców.

Telegram odgrywał niezwykłą rolę zwłaszcza w Rosji, korzystali z niego zarówno opozycjoniści, jak i „wojenni blogerzy”, będący propagandzistami Kremla. Trudno w to uwierzyć, ale także armia rosyjska, która najechała Ukrainę, używa Telegrama jako środka łączności, ponieważ jej własne systemy komunikacji często są niewiele warte. „Jeśli Telegram upadnie, jak będzie walczyć nasze wojsko?” – pytał bezradnie dziennik „Moskowskij Komsomolec”. W państwie Putina krążą więc teorie spiskowe, zgodnie z którymi Durow został aresztowany, ponieważ Zachód chce zdobyć klucze szyfrów i poznać zapisane w Telegramie tajemnice armii rosyjskiej. 28 sierpnia Durow został został zwolniony z aresztu i przekazany do dyspozycji francuskiego wymiaru sprawiedliwości w celu ewentualnego postawienia mu zarzutów. 

2024-09-01

KK na podst.: France24, The Moscow Times, Le Monde, Reuters, Le Figaro